„Zarząd oszalał”. Menedżerowie LOT żądają od związków zawodowych milionowego odszkodowania
Aż 1,75 mln złotych domagają się menedżerowie naszego narodowego przewoźnika od firmowych związków zawodowych. Ma to być odszkodowanie za zapowiadany w poprzednich tygodniach strajk, do którego ostatecznie nie doszło. Związkowcy mają 21 dni na dostarczenie pieniędzy, inaczej sprawa trafi do sądu.
Zarząd oszalał – ucinają związkowcy. W kwietniu wspomniane organizacje ogłosiły referendum strajkowe, w którym wzięła udział ponad połowa spośród 1600 pracowników linii lotniczych. Olbrzymia większość głosujących, 807 osób, była za przeprowadzeniem strajku (przy 73 osobach przeciw). Zarząd uznał wówczas akcję za nielegalną i skierował sprawę do sądu.
To nie zniechęciło związkowców. – Mimo braku decyzji sądu rozstrzygającej legalność przeprowadzenia referendum strajkowego, związki zawodowe po raz kolejny ogłosiły zapowiedź kolejnej akcji strajkowej – relacjonuje biuro prasowe firmy w korespondencji ze stacją TVN24bis.
– W obliczu kolejnych działań zagrażających dobru spółki, wszystkich pracowników i współpracowników LOT, a także w trosce o naszych pasażerów, zarząd podjął decyzję o wyegzekwowaniu od związków zawodowych rekompensaty za udokumentowane straty poniesione za okres tuż przed zapowiadanym na początek maja strajkiem – dodają autorzy stanowiska.
Menedżerowie doliczyli się 1 752 439,78 zł strat z tego tytułu – i to wyłącznie za okres 28-30 kwietnia, co miało wynikać z „podtrzymywanej i podsycanej medialnie przez związki zawodowe groźby strajku, mimo obowiązującego wówczas zabezpieczenia sądu zakazującego przeprowadzenia akcji strajkowej”. Firma wylicza też koszt jednego dnia strajku: 20 mln zł.
Piotr Szumlewicz z OPZZ podkreśla z kolei, że strajk się nie odbył, a sąd apelacyjny potwierdził prawo związkowców do akcji strajkowej. Związkowcy apelują o „interwencję premiera Morawieckiego” oraz dymisję zarządu linii lotniczych.
Kilka dni temu odnieśli oni niewielkie zwycięstwo, uzyskując decyzję Państwowej Inspekcji Pracy o naruszeniu przepisów przy zwolnieniu jednej z liderek związków w PLL LOT, Moniki Żelazik. Na menedżerów nałożono też – w tym przypadku symboliczną – karę rzędu tysiąca złotych. Triumf mały, ale medialny: być może związkowcom uda się tym razem przyciągnąć uwagę szefa rządu, bo konflikt w firmie wydaje się być coraz dalszy od zażegnania.