Gryn robi biznesy, coachuje i rapuje. O swojej najlepszej inicjatywie nie pisnął jednak ani słowa

Adam Sieńko
Kojarzycie go jako ekscentrycznego młodego milionera, mówcę motywacyjnego, czy rapera z dużymi brakami w warsztacie. Robert Gryn chwali się wszem i wobec każdą aktywnością, jakiej się podejmie, za każdym razem budząc całe spektrum emocji – od szydery i zażenowania po niemal bezgraniczne uwielbienie. O swojej prawdopodobnie najbardziej wartościowej inicjatywie nie powiedział jednak ani słowa.
Być może najbardziej wartościowa działalność Gryna pozostaje do tej pory bliżej nieznana facebook.com/Robert Gryn
Niewielu jest w Polsce tak medialnie eksponowanych biznesmenów jak Robert Gryn. Od 2016 roku, czyli od momentu w którym Forbes ogłosił go najmłodszym polskim milionerem, który sam doszedł do swojego majątku, przedsiębiorca regularnie gości na lamach prasy i internetu.

Nie ma w tym oczywiście grama przypadku. Twórca sukcesu Codewise lubi bić pianę - pozował na jachtach z modelkami, odpalił vloga, na którym rozdawał banalne porady, w tzw. międzyczasie skarżył się, że listę Forbesa obsiedli wypaleni bohaterowie lat 90., a Polska jest zacofana technologicznie. W końcu nagrał rap motywacyjny, z którego podśmiewali się nawet jego fani.
Fab Lab w Krakowiemat. pras.
Nieznana działalność Roberta Gryna
Tym ciekawsze wydaje się to, że być może najbardziej wartościowa działalność Gryna pozostaje do tej pory bliżej nieznana. W 2017 roku były już CEO Codewise zaproponował współpracownikom, że jego firma rzuci nieco pieniędzy na filantropię.


Po krótkiej naradzie pracownicy Gryna zdecydowali się na Fab Lab – ogólnie dostępną dla mieszkańców pracownię wyposażoną m.in. w drukarki 3D, frezarki czy wycinarki laserowe. Raj dla majsterkowiczów i nie tylko, bo pracownia organizuje także warsztaty dla totalnych laików.

W Warszawie podobny projekt został z pompą otwarty przez Orange. Stołeczny Fab Lab swojego pomarańczowego sponsora ma nawet w nazwie. A że całość brzmi bardzo innowacyjne i nowocześnie, na imprezie otwarcia pojawiły się prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz i ówczesna minister cyfryzacji Anna Streżyńska. Tymczasem o tym, że Codewise dał pieniądze na podobny projekt, można usłyszeć co najwyżej w trakcie wewnętrznego warsztatu organizowanego przez pracownię.

– Robienie szumu wokół tego nie było naszą intencją. Może to trudne do uwierzenia, ale chcieliśmy zrobić fajną lokalną inicjatywę. Wystartować coś oddolnego, co pokaże, że w Krakowie da się robić ciekawe projekty. Mieszanie w to firmy, reklamowanie się za pomocą lokalnych polityków spowodowałoby, że inicjatywa przestałaby być społeczna – podkreśla Andrzej Tokarski z Codewise. – Można by to podciągnąć pod CSR, ale o tym, co znaczą te trzy literki, dowiedziałem się dopiero pół roku po otwarciu – śmieje się.

Krakowski Fab Lab świętuje właśnie pierwszą rocznicę działalności. I już zdążył dorobić się pierwszego sukcesu. Jedna z uczestniczek, Sylwia Klecha, wygrała konkurs Young Design 2018 dla „obiecujących projektantów młodego pokolenia, takich, którzy rozumieją rynek i będą umieli w przyszłości pracować z przemysłem”. Teraz szykuje się do skomercjalizowania swojego wynalazku.

– Sylwia jest studentką wzornictwa. Pomysł wydaje się zwariowany – zrobiła buty ze sklejki ciętej na laserze. Ludzie się trochę z niej śmiali na początku, ale jak widać, ma to potencjał – mówi Tokarski.
Skleyaki od Sylwii Klechy wygrały w konkursie Young Design 2018facebook.com/Young Design - konkurs IWP
Sponsorowany przez Codewise Fab Lab jest zarządzany przez stowarzyszenie. – W zarządzie jest dwóch pracowników firmy, w samym stowarzyszeniu działa pięciu pracowników Codewise. To wszystko na 15 osób ogółem – opowiada pracownik krakowskiej spółki.

I tłumaczy, że Fab Lab funkcjonuje na podobnej zasadzie, co przeciętna siłownia – można zapłacić za jednorazowe wejście, można także wykupić abonament. Opiekunami przestrzeni są członkowie stowarzyszenia – pracownia jest otwarta tylko wtedy, gdy jeden z nich może być na miejscu, czyli w praktyce od poniedziałku do piątku. – Nad weekendami jeszcze pracujemy – dorzuca Tokarski.

Historia Fab Lab-ów
Na czym polega idea Fab Labu? To coś w rodzaju garażu (który część czytelników ma szczęście posiadać), w którym po kątach porozstawiane są różne urządzenia do majsterkowania. Tylko zamiast garażu mamy dużą wspólną przestrzeń w centrum miasta, a wspomniane urządzenia to takie rzeczy jak drukarki i skanery 3D, wycinarki laserowe czy plotery. Czyli urządzenia, których ceny idą w tysiące złotych, ergo – raczej niedostępne dla większości domorosłych artystów i modelarzy.

Krakowska i warszawska pracownia nie są jedynymi na terenie Polski. Pomysł na stworzenie Fab Labu narodził się w 2001 roku na prestiżowej amerykańskiej uczelni MIT. Jej profesor Neil Gershenfeld doszedł do wniosku, że w dzisiejszym świecie mnóstwo osób ma pomysły na stworzenie od nowa lub usprawnienie istniejących produktów. – Dlaczego nie dać im szansy? – pomyślał.
Od tego czasu Fab Lab-y plenią się po świecie jak szalone. Na swojej stronie internetowej fundacja pisze o 30 krajach w 24 strefach czasowych. W ubiegłym roku szeroko weszły także do Polski, poza Krakowem można je znaleźć w większości dużych miast np. w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku, Łodzi czy Trójmieście.

Z pewnością pomaga w tym fakt, że MIT nie żąda od swoich naśladowców żadnych opłat licencyjnych. Ba, nie egzekwuje nawet ramowych wytycznych co do sposobu działania Fab Labów, więc de facto każdy z nich może działać na własnych warunkach. Bez obostrzeń można korzystać również z loga tego projektu.

Sukcesy Fab Labów
W Polsce niezłymi sukcesami może pochwalić się łódzki Fab Lab, który został otwarty w 2013 roku i jest jednym z pierwszych w kraju. – Stymulujemy przedsiębiorczość. Wielu FabLabowców znalazło zatrudnienie czy podjęło staże u naszych partnerów jak Printor, ABB czy QuizIT – opowiadał Grzegorz Belica, wiceprezes Fundacji FabLab Łódź w rozmowie z portalem miastoinnowacji.lodz.pl.

W warszawskiej pracowni powstały natomiast takie cudeńka jak drukowana w drukarce 3D proteza dłoni czy inteligentna sukienka, w którą wszyto diody sterowane czujnikiem ruchu.
Na imponującą skalę rozhulali swój Fab Lab Rosjanie. Moskiewska placówka zaczęła nawet wysyłać uczestników na INTEL ISEF - największy na świecie konkurs dla młodych naukowców. Tam jednak pracownia działa już od 7 lat. Nad Wisłą Fab Lab-y dopiero się rozkręcają.