Ostatni fachowiec rządu i wielki cynik. Ojciec chrzestny 500+ miał dość siedzenia okrakiem
Bartosz Marczuk, znany jako „wiceminister od 500+”, złożył właśnie dymisję. Jest postacią dość kontrowersyjną – zarówno dla zwolenników, jak i przeciwników polityki PiS. Dla rządu wykonał kawał dobrej roboty, ale często robił to wbrew swoim przekonaniom.
Marczuk już wtedy miał opinię eksperta do spraw społecznych i bynajmniej nie był zwolennikiem zapowiadanej polityki nowego rządu.
Opinia człowieka-chorągiewki, ustawiającego się tak, jak wiatr zawieje, ciągnie się za Marczukiem od momentu wejścia do rządu. Wystarczyło mu kilka tygodni, by diametralnie zmienić zdanie.
– W czasach permanentnego ataku na wolny rynek, kapitalizm i liberalizm warto powiedzieć sobie wprost: Polakom trzeba więcej, a nie mniej wolności. To co nas gnębi to etatystyczna zachłanność i źle zorganizowane państwo, a nie leseferyzm. Czerwona, lewicowa histeria „więcej etatyzmu" to leczenie dżumy cholerą – pisał Marczuk w sierpniu 2015 roku w felietonie dla WP.pl.
Chwilę później dołączył do drużyny "dobrej zmiany" i zajął się leczeniem dżumy cholerą, odpowiadając za program 500+.
– Jest jasne jak słońce, że jeśli żyjemy dłużej, powinniśmy dłużej pracować. Dobrobyt i rozwój bierze się z pracy, a nie ze świadczeń. Ktoś, kto tego nie rozumie, jest głupkiem, ktoś, kto rozumie, ale wykorzystuje w debacie lęki ludzi, jest cynikiem – pisał w innym tekście, piętnując obniżenie wieku emerytalnego. Można by więc zapytać: głupek czy cynik?
Co dalej z wiceministrem?
Wygląda na to, że Marczuk miał już dość siedzenia okrakiem na fotelu wiceministra i w końcu zdecydował się na zmianę pracy. Ponoć w resorcie czuł się coraz gorzej i gdy w końcu dostał ciekawą propozycję, zdecydował się odejść z rządu. Tak przynajmniej wynika z informacji RMF FM, bo oficjalnie Marczuk odchodzi w powodów rodzinnych.
Był współtwórcą Rządowego Programu Polityki Rodzinnej 2006-2007 i społecznym doradcą Ministra Pracy i Polityki Społecznej. A wcześniej pracował jako dziennikarz - w "Dzienniku Gazecie Prawnej", "Rzeczpospolitej" i tygodniku "Wprost".
Marczuk skończył socjologię na Uniwersytecie Warszawskim, a także studia doktoranckie z ekonomii pracy w Instytucie Pracy i Spraw Socjalnych. Nad odejściem swojego fachowca już ubolewa minister Rafalska. Uspokaja jednocześnie, że nie zniknie on z dnia na dzień.