Niższe wynagrodzenie przez zgłoszenie usterki samolotu w PLL LOT. "Pilot przymyka oko"

Mariusz Janik
Najwyraźniej nikt już nie ma złudzeń, że konflikt w PLL LOT da się szybko zażegnać. Negocjacje między związkowcami a szefami spółki zostały tym razem rozplanowane na kolejne 10 tygodni, aż do 16 stycznia 2019 r. I rzeczywiście, liczba kłopotliwych spraw, które trzeba będzie rozstrzygnąć, jest zbyt duża, żeby spory załatwiła kilkugodzinna rozmowa.
Liderzy strajku w PLL LOT, Adam Rzeszot i Monika Żelazik. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Rozmowy LOT ze związkowcami
Dziewięciogodzinne maratony rozmów będą odbywać się co tydzień, w poniedziałki i środy. Biorąc pod uwagę wypadające po drodze święta, obie strony konfliktu dały sobie 150 godzin na rozstrzygnięcie sporów – liczy dziennik „Rzeczpospolita”. Będą podzielone na dwa obszary: wynagrodzenia i bezpieczeństwo.

W wielu przypadkach te kwestie się łączą – informuje „Rzeczpospolitą” jeden z pilotów zwolnionych z linii w październiku. – Przepisy w Locie (…) zachęcają pracowników do ryzykownych zachowań, co może się przełożyć na bezpieczeństwo w czasie lotu – dodaje. Chodzi np. o zwolnienia lekarskie lub zgłaszanie usterki zauważonej na lotnisku za granicą.


W obu przypadkach piloci bezpośrednio lub pośrednio dostają „po kieszeni”. Jest to szczególnie groźne w przypadku – rzecz jasna – usterek. Awaria za granicą oznacza dla pilota kilkudniowe „uziemienie”, a zatem niższe zarobki. A usterek w maszynach LOT jakoby nie brakuje: „samoloty się posypały”, otwarcie mówili o tym piloci już kilka miesięcy temu.

– Obecne procedury powodują, że zgłoszenie usterki kończy się uziemieniem pilota na kilka dni, co mocno odbija się na jego wynagrodzeniu. Dlatego zdarza się, że pilot przymyka oko na usterkę. A to nie są już żarty. To jest po prostu niebezpieczne – mówi cytowany przez dziennik pilot.

Ponowna próba podjęcia dialogu nie oznacza, że strony sporu nie zbierają na siebie amunicji grubszego kalibru. Związkowcy czekają na wyniki kolejnych kontroli PIP w firmie oraz potencjalne pozwy, z którymi chce wystąpić przeciw LOT Inspekcja. Z kolei zarząd firmy liczy na to, że pracownicy nie biorący udziału w strajku zaraportują próby szantażu czy przynajmniej mobbingu ze strony strajkujących.