
Wzrost gospodarczy Niemiec ostro wyhamował.
Obecne prognozy na 2025 rok wynoszą 0,3 PKB. Podczas gdy w Polsce prognozuje się 3 proc., a od 2027 nawet więcej. Recesja u sąsiadów trwa od 2022 roku i eksperci z Niemieckiego Instytutu Ekonomicznego informowali, że ich kraj wszedł w najtrudniejszy kryzys gospodarczy od 100 lat.
Zdaniem Komisji ds. Stosunków Gospodarczych z Europą Wschodnią ścisła współpraca między Niemcami a Polską musi stać się priorytetem dla nowego rządu w Berlinie.
Atrakcyjna staje się praca w Polsce, inwestowanie nad Wisłą, ale i nasi pracownicy. Przyjrzyjmy się kilku przykładom.
Ucieczka z Niemiec do Polski
Przewodnicząca Komisji, Cathrina Claas-Mühlhäuser, powiedziała w lutym, że "Polskę trzeba postrzegać jako silny gospodarczo kraj".
Na portalu klamm.de dowiemy się, że nastał czas, aby "poważnie rozważać przeprowadzkę z Niemiec do Polski".
Wiele tamtejszych firm już przenosi do nas swoją działalność, a w ich oczach staliśmy się "pewnym siebie ośrodkiem przemysłu i innowacji."
Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez organizację KPMG, prawie co drugie pytane przedsiębiorstwo (48 proc.) zainwestowało już w Polsce. Na kolejnych miejscach znalazły się Rumunia, a także Ukraina.
Według portalu przyciągamy nad Wisłę niemieckojęzycznych specjalistów od IT, ale również marketingu i prawa. Niektórzy specjaliści zarabiają tyle, co w ojczyźnie, a do tego cieszą się niższymi kosztami życia.
I może to brzmieć dla nas kuriozalnie, ale chwalą również niższe podatki oraz mniej urzędniczych formalności. A także tańsze mieszkania.
Portal podkreśla, że mamy znaczącą różnicę w średnich zarobkach między krajami, gdzie te nadal są wyższe w Niemczech. Biorąc pod uwagę powyższe argumenty, nietrudno zrozumieć, czemu wola np. mieszkań u nas, a pracować zdalnie w niemieckiej firmie.
Dziesiątki tysięcy polskich pracowników w Niemczech
Nasz kraj jest dla sąsiadów atrakcyjny nie tylko z powodu niższych kosztów życia. Prasa niemiecka zwraca uwagę, że brakuje im rąk do pracy w pewnych sektorach, do których z kolei garną się Polacy. Jak donosi Deutche Welle, tylko w powiatach Goerlitz i sąsiednim powiecie Bautzen pracuje ponad 10 000 Polaków z bezpośredniego obszaru przygranicznego.
Reporter dziennika "Bild" zatrudnił się na plantacji szparagów w Niemczech. Raz, ponieważ chciał przekonać się, jak trudne jest zbieranie ulubionego niemieckiego warzywa. A dwa, zobaczyć, dlaczego jego rodacy nie palą się do takiej pracy.
"To ciężka praca, zobaczymy, jak długo wytrzymasz" – przywitał go polski brygadzista o imieniu Staszek, który z bratem pracował na plantacji już 35 lat.
Zobacz także
Wymagająca praca wyczerpała reportera, ale to nie jedyny powód, dla którego nie zastał przy niej innych Niemców.
Mimo zarobków po 20 tys. euro za sezon okazało się, że niemieckie agencje pracy przestały przesyłać bezrobotnych 20 lat temu. Według Staszka pracownicy poddawali się po dwóch godzinach, a najwytrwalsi wytrzymywali dzień. Brygadzista pamiętał tylko jednego Niemca, który zbierał szparagi przez cały sezon.
"Żaden Niemiec nie wykonuje tak ciężkiej pracy" – stwierdził autor artykułu.