
Obserwatorzy rynku nieruchomości zauważają, że takiej podaży mieszkań nie było w Polsce od lat. I rzeczywiście, wchodząc na strony analityczne (jak tutaj), widzimy, że słupki na popularnych portalach OLX i Otodom pną się pod niebo. W szczytowym momencie 29 marca było łącznie 237 237 ofert. Dziś (piątek 18 kwietnia) liczba nadal przekracza 230 tys. ogłoszeń. Prawie drugie tyle, co w ubiegłym roku.
Co się dzieje?
Na co czekają Polacy?
Nie kupujemy mieszkań dlatego, że jest coś nie tak z ofertami. Chociaż zapewne wśród ofert można znaleźć niejeden patodeweloperski pomysł.
Przede wszystkim jednak rynek zastygł z powodu dużej niepewności w temacie kredytów i obniżenia stóp procentowych oraz braku jasnych deklaracji ws. nadchodzących programów dopłat kredytowych.
Nawet jeśli zależy nam na zakupie, nie podejmujemy decyzji, kiedy nie wiadomo, czy za miesiąc będzie to bardziej opłacalne. Czekamy także na niższe ceny.
– I na spadek poziomu stóp procentowych, na programy wsparcia od rządu, na spadek cen mieszkań. Czekanie jest hasłem zdecydowanie determinującym sytuację na rynku nieruchomości, a my jako eksperci zaznaczamy, że czasem wyczekiwanie za długo nie jest dobrym rozwiązaniem, bo np. ciekawe oferty na rynku wtórnym mogą po prostu uciec nam sprzed oczu – mówi Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.
Dodaje, że deweloperzy i firmy zajmujące się obrotem nieruchomości również wykazują zniecierpliwienie wyczekiwaniem na programy rządowe.
Zobacz także
Gdzie jest najwięcej wolnych mieszkań?
W efekcie mamy bardzo wysoką podaż.
Wchodząc na Otodom widzimy (18 kwietnia) 178 721 ogłoszeń z całej Polski, a na OLX 51 481. Większość ogłoszeń dotyczy 6 największych miast w Polsce: Gdańska, Krakowa, Łodzi, Poznania, Warszawy i Wrocławia. Najwięcej ofert w dalszym ciągu znajdziemy w stolicy - 22 612 wyników na Otodom i 6701 na OLX.
Według rynkowego eksperta największy spadek cen widać na rynku wtórnym w takich miastach jak Bydgoszcz, Katowice, Poznań, Szczecin i Toruń.