Starosta zrezygnował na dwa dni, uzyskał prawo do odprawy i wrócił na stanowisko. „Odprawa należy się za tę harówkę”

Mariusz Janik
Starosta kolbuszowski i lokalny polityk PiS, Józef Kardyś, wykonał prostą operację, która pozwoliła mu na uzyskanie uprawnień emerytalnych – a przy okazji również kilkudziesięciotysięcznej odprawy. Polityk zrezygnował ze stanowiska. Poza urzędem spędził dwa dni, po czym został ponownie wybrany na starostę. Można?
W Kolbuszowej zawrzało po ujawnieniu operacji z odwołaniem i ponownym powołaniem starosty. Fot. Krzysztof Koch / Agencja Gazeta
Można, prawo na taką operację pozwala. Kardyś powiedział rzeszowskiemu wydaniu „Gazety Wyborczej”, że w wieku 64 lat chciał już uzyskać odpowiednie uprawnienia emerytalne, pozwalające mu przejść w dowolnej chwili na emeryturę. Potrzeba do tego, zgodnie z przepisami, co najmniej jednego dnia przerwy w pracy.

W poprzedni czwartek radni więc poparli jego rezygnację jednogłośnie, a w sobotę – na pierwszej sesji rady powiatu w nowej kadencji – ponownie wybrali polityka na to samo stanowisko. Operacja była tym prostsza, że w Kolbuszowej niepodzielnie rządzi PiS.


Choć po operacji odejścia i powrotu starosty w kolbuszowskich mediach lokalnych zawrzało, starosta podkreśla, że „poklasków zawsze nie będzie”.

Dziennikarze, którzy opisali sprawę zaskakującego trybu uzyskanie uprawnień emerytalnych, podkreślają, że Kardyś uzyskał też prawo do odprawy. Niebagatelnej, gdyż – jak szacują autorzy artykułu – może ona sięgnąć 6-krotności poborów starosty, a te wynoszą prawie 13,5 tys. zł miesięcznie (co daje 81 tys. zł).

– Nie ma co komu patrzeć na kieszeń – odpowiada na pytania starosta, podkreślając, że właściwą wysokość odprawy wyliczy dopiero księgowość. A odprawa „po prostu się należy, za tę harówkę”.