Kolejne zmiany w zakazie handlu w niedzielę wciąż możliwe. „Będziemy dalej walczyć”
Nowelizacja ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę i święta zawiera w gruncie rzeczy tylko jeden z postulatów „Solidarności” – zredukowanie możliwości korzystania przez sklepy ze statusu placówek pocztowych. Nowy akt prawny nie uwzględnia jednak innych proponowanych przez związkowców zmian. „Solidarność” zapowiada jednak, że nie odpuści.
Jednak „wydłużanie wolnych niedziel” o dodatkowe godziny nie spodobało się resortowi pracy i w projekcie nowelizacji się nie znalazło. Co nie zniechęca „Solidarności”. – Nie rezygnujemy, będziemy dalej walczyć o ten przepis, pracownicy często wychodzą z pracy w piątek czy sobotę nawet o godz. 1 w nocy – cytuje szefa sekcji handlu „S”, Alfreda Bujarę, dziennik „Rzeczpospolita”.
Wolny dzień to więcej pracy?
Rzeczywiście, nie tylko związkowcy przyznają, że godziny pracy w dni poprzedzające – i następujące po – wolne niedziele uległy wydłużeniu. Sklepy próbują odrabiać brak niedziel, organizując w soboty rozmaite akcje i promocje, co przekłada się na więcej pracy po formalnym zamknięciu placówki. Więcej pracy jest też o świcie w poniedziałek.
Szkopuł w tym, że przedstawiciele branży handlowej spekulują, iż złożona w Sejmie nowelizacja może się jeszcze zmienić: związki pokazały swoją siłę przy okazji przyjętej ad hoc ustawy o dniu wolnym od pracy 12 listopada (pierwotnie sklepy miały być w ten dzień otwarte, skończyło się świętem „pełną gębą”). Do tego dochodzi sposób procedowania noweli: bez oficjalnego procesu konsultacji.
– Partnerzy społeczni nie mogą złożyć do projektu oficjalnych uwag, a z doniesień medialnych wynika, że planuje się projekt przyjąć ekspresowo, w trybie błyskawicznym – piszą eksperci Związku Przedsiębiorców i Pracodawców w stanowisku organizacji. – Zarówno wykorzystywanie ścieżki poselskiej, pozbawionej procesu konsultacji społecznych, jak i ekspresowe, bezrefleksyjne uchwalanie tak procedowanych projektów uznajemy za model szkodliwy i niemożliwy do zaakceptowania – kwitują.