Premier ma problem z cenami prądu. Próbuje potajemnie negocjować z koncernami energetycznymi

Konrad Bagiński
Mateusz Morawiecki prosił koncerny energetyczne, by nie podwyższały cen prądu. Na tajnym spotkaniu z szefami spółek tłumaczył, że budżet nie wytrzyma dopłat do drożejącej energii, które pochopnie obiecał Polakom. Jego argumenty nie spotkały się ponoć ze zrozumieniem.
Morawiecki na tajnym spotkaniu miał prosić szefów spółek energetycznych o złagodzenie podwyżek cen prądu Foto: Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Nie od dziś wiadomo, że prąd zdrożeje i to znacznie. Rząd i partia rządząca robili wszystko, by jak najdłużej odwlec moment podwyżki. Szczególnie silnie walczyli o to, by prąd nie zdrożał przed wyborami samorządowymi. Efekt jest taki, że w przyszłym roku dostaniemy po kieszeni skumulowanymi podwyżkami cen energii.

Radio RMF donosi, że kilka dni temu premier wezwał do siebie prezesów największych spółek energetycznych w kraju. Szefowie Tauronu, PGE, Energi i Enei usłyszeli prośbę Morawieckiego, by ograniczyli nieco swoje oczekiwania co do przyszłorocznych podwyżek cen prądu.


Na co nas nie stać?
Na razie wiadomo, że energia dla odbiorców indywidualnych zdrożeje o przynajmniej 30 proc. Jeszcze wyższe podwyżki – szacunkowo nawet 50 – 70 proc. – dotkną firmy i instytucje.

Aby nie tracić społecznego poparcia, rząd obiecał dopłaty z budżetu do rachunków za prąd. Eksperci twierdzą, że przez takie działanie prąd i tak będzie drogi a na dodatek zapłacimy za niego jeszcze więcej. Przecież to my składamy się na budżet kraju i rząd dopłaci nam naszymi własnymi pieniędzmi.

Nie jest też pewne, czy ten pomysł w ogóle da się zrealizować, bo prawdopodobnie zostanie to uznane za niedozwoloną pomoc publiczną.

Szefowie spółek energetycznych nie wykazali ponoć entuzjazmu w stosunku do prośby premiera. Tłumaczyli, że węgiel jest coraz droższy, drożeją też uprawienia do emisji dwutlenku węgla.