W Rybniku ludzie dosłownie duszą się i pozywają rząd. Wszystko to w trakcie szczytu klimatycznego

Adam Sieńko
Ktoś złośliwy mógłby oskarżyć mieszkańców Rybnika o sabotaż. W momencie rozpoczęcia szczytu klimatycznego ta niewielka miejscowość na Śląsku wydała z siebie jednak po prostu kolejny głos rozpaczy. Choć na smog narzekamy wszyscy, to właśnie obrazki z Rybnika sprawiają, że włosy stają dęba. I uświadamiają nam, jak źle wygląda w Polsce kwestia dbania o jakość środowiska naturalnego.
Sytuacja w Rybniku jest dramatyczna. youtube.com/Michał Swistak Swistakens; Kornelia Głowacka-Wolf/Agencja Gazeta
W październiku z inicjatywy Rybnickiego Alarmu Smogowego w centrum miasta stanął nietypowy autobus. W jego wnętrzu lekarze badali spirometrem chętnych mieszkańców. Wyniki okazały się zatrważające. Wyszło na to, że połowa przebadanych rybniczan ma zaburzenia czynności układu oddechowego.

Mieszkańcom powoli kończy się cierpliwość. Oliwer Palarz z Rybnickiego Alarmu Smogowego pozwał Skarb Państwa na 50 tys. złotych. Stara sprawa (pozew wpłynął w 2015 roku) odżyła właśnie z nową mocą dzięki wsparciu Rzecznika Praw Obywatelskich. Może się ono okazać bardzo przydatne, bo pierwotnie sąd odrzucił roszczenia Palarza sugerując mu… przeprowadzkę.
youtube.com/Michał Swistak Swistakens
– Nie mogę wychodzić z dziećmi na spacer, uprawiać żadnej aktywności fizycznej, przewietrzyć mieszkania. Przez smog jestem więźniem własnego domu przez około 1/3 roku, bo dni, kiedy w Rybniku przekroczone są normy jakości powietrza, jest ok. 100-130 w ciągu jednego roku – opowiadał w rozmowie z Onetem mężczyzna. Teraz czeka nas wyrok sądu apelacyjnego.


To nie mgła. To smog!
Mieszkańcy Rybnika nie histeryzują. Po raz pierwszy głośno o śląskim mieście zrobiło się na początku 2017 roku. Według pomiarów, stężenie trujących substancji przekroczyło wówczas normy o prawie 2000 proc.

- Przypadek Rybnika nie różni się mocno od innych śląskich miast borykających się z problemem smogu. Poziom zanieczyszczenia powietrza jest u nas niewiele wyższy niż w Zabrzu i pozostałych miastach aglomeracji. Rożnica prawdopodobnie bierze się stąd, że Rybnik usytuowany jest w kotlinie, która sprawia, że przepływ mas powietrza jest słabszy - mówi INNPoland.pl Wacław Wrana, redaktor naczelny portalu rybnik.com.pl.

Zdaniem Wrany, "medialność" jego miasta wynika z faktu, że jeszcze parę lat temu Rybnik był jednym z niewielu w Polsce, w którym zainstalowane były czujniki jakości powietrza Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. A smogu mówiło się wyłącznie w kontekście miast, które potrafiły wykazać jego obecność.

Rozgłos medialny Rybnika jest również zasługą prężnej działalności miejscowych mediów i organizacji społecznych. - Myślę, że ważna była też decyzja prezydenta miasta ze stycznia 2018 roku. W dniu, gdy normy zostały przekroczone o 3 tys. procent, podjął decyzję o zamknięciu szkół. To było jak uderzenie obuchem w głowę. Ludzie zaczęli zastanawiać się, co takiego zaszło, że ich dzieci muszą zostać w domach - dodaje naczelny rybnik.com.pl.

Rybnicka strona praktycznie codziennie informuje mieszkańców o efektach działania smogu. Od początku sezonu grzewczego wielokrotnie podawała już dane o znacznym przekroczeniu norm – nierzadko nawet o 1000 proc.

Czytelnicy są bezlitośni. Piszą o trudnościach w oddychaniu i „traceniu głosu”. – Po wyjściu z samochodu myślałem, że się przewrócę. Kilka minut spacerku, ślina zrobiła się słodko-kwaśna, a oczy piekły w nozdrzach. Jak w przewodzie kominowym – narzekał jeden z internautów.

Jeżeli kogoś nie przekonują jednak suche statystyki – wystarczy wejść na Youtube i obejrzeć sobie nagranie z drona. Na niektórych ujęciach miasto wygląda, jak z kadru serwisu informacyjnego, w którym lektorka opowiada o pożarach lasów. Nie mówiąc już o tym, że przejrzystość powietrza praktycznie na każdym zdjęciu jest w zasadzie żadna.
youtube.com/Rybnik.com.pl TV
Mieszkańcy są zrozpaczeni. Czary goryczy dopełnił pożar składowiska odpadów i opon w Żorach. Smród miał ciągnąć się aż do Rybnika, gdy jednak rybniczanie poskarżyli się Wojewódzkiemu Inspektorowi Ochrony Środowiska w Katowicach oraz żorskiemu magistratowi. W zamian usłyszeli, że... w powietrzu nie ma niebezpiecznych związków chemicznych. Reakcja była szybka.

- W tej sytuacji należy rozważyć uznanie zużytych opon za odpad, który może posłużyć za dobrej jakości paliwo w domowych kotłowniach. Nijak się ma bowiem emisja z domowego kotła w stosunku do niekontrolowanego pożaru składowiska opon - szydził w petycji do władz miasta Zdzisław Kuczma.

Smog a globalne ocieplenie
Najlepszy dowcip polega jednak na tym, że smog nie ma wcale bezpośredniego związku z globalnym ociepleniem. Ba, część badaczy uważa, że wręcz mu zapobiega! Na łamach Polskiego Radia prof. Krzysztof Markowicz z Wydziału Fizyki UW tłumaczył, że zawieszone w powietrzu pyły tworzą chmury i rozpraszają światło. Dzięki temu chłodzą klimat, czyli robią dokładnie to, na czym zależy uczestnikom szczytu w Katowicach.

Nie o to jednak przecież w tym wszystkim chodzi, by ratując ludzkość przed skutkami wzrostu temperatury wytruć ją pyłem zawieszonym P10. Ostre, drażniące nos powietrze jeszcze przed rozpoczęciem szczytu zwróciło uwagę szwedzkiego dziennikarza "Dagens Nyheter".

– Gdy świat zbierze się, aby powstrzymać zmiany klimatyczne, to gryzące, brązowe powietrze będzie przypominać, że w tym regionie króluje jedno z najbardziej brudnych i wpływających na klimat źródeł energii – wytknął. A to umacnia naszą łatkę kraju, który organizując szczyt klimatyczny, sam ma najwięcej za paznokciami w kwestii jego ochrony. Abstrahując już rzecz jasna od wszystkich danych, które tę tezę potwierdzają.