Ten raport otwiera oczy. Policzyli, jaka część internetu to fake newsy i udające ludzi boty

Patrycja Wszeborowska
Według badań mniej niż 60 proc. ruchu w internecie jest tworzonego przez człowieka. Reszta napędzana jest przez fałszywe boty, podszywające się pod ludzi i udające zaangażowanych konsumentów, ze sprecyzowanymi, niekiedy bardzo kontrowersyjnymi opiniami i całkiem przekonującymi profilami w mediach społecznościowych.
Czy za ekranem komputera siedzi rzeczywisty człowiek, czy może bot? flickr.com / David Mulder / CC BY-SA 2.0
Czasy Inwersji
W sensie liczbowym botów w internecie jest więcej, niż rzeczywistych ludzi online, jak podaje „New York Magazine”. Ale nie tylko statystyka poraża. Według amerykańskiej gazety, niektóre newsy czy strony, które kiedyś były niezaprzeczalnie prawdziwe, dziś wydają się fałszywkami, z kolei niegdysiejsze fałszywki dziś stwarzają pozory autentyczności. Zjawisko, gdzie prawdziwi ludzie wydają się botami, a boty sprawiają wrażenie realności, nazywane jest Inwersją.

O tym, że żyjemy już w czasach Inwersji, świadczy chociażby mierzenie ruchu internetowego. Dane i metryki powinny być najprawdziwszą, najbardziej niezawodną rzeczą w sieci - są policzalne i możliwe do śledzenia. Tymczasem nawet największe platformy społecznościowe sobie z nimi nie radzą.


Facebook, największa na świecie organizacja gromadząca dane użytkowników, nie potrafi podać rzeczywistych metryk. „NY Magazine” przywołuje dane z badania przeprowadzonego przez firmę MarketLand, z których wynikło, że w ciągu ostatnich dwóch lat Facebook błędnie raportował o zasięgu postów, wskaźniku oglądania filmów reklamowych, średnim czasie czytania artykułów oraz liczby wyświetleń ich wideo, a także ilości ruchu z Facebooka na zewnętrzne strony internetowe.

Fałszywi ludzie, pieniądze, polityka
W internecie także ludzie są fałszywi. Weźmy chociażby na warsztat serwis Youtube. Choć jego przedstawiciele twierdzą, że tylko niewielki ułamek ruchu jest na platformie fałszywy, w połowie grudnia firma przeprowadziła czystkę tzw. spamowych kont, jak przypomina magazyn.

Niepokojący jest fakt, że dziś na Youtubie można sobie kupić np. 5 tys. wyświetleń za jedyne 15 dol. Oczywiście wyświetlenia są generowane przez boty, bo jakże by inaczej? Tak samo wygląda to w przypadku pobrań aplikację - ich liczbę również można sobie kupić w internecie.

Co jeszcze jest fałszywe? Pieniądze - wie o tym każdy, kto zbyt entuzjastycznie zainwestował w kryptowaluty. Treści - odtworzone w lustrzanym odbiciu odcinki seriali, by obejść przepisy o łamaniu praw autorskich, sztucznie wygenerowane zdjęcia twarzy faktycznych osób z nie swoimi ciałami to przecież w sieci standard. Polityka - co rusz wybucha skandal, że jakiś polityk używał botów, a te lub tamte newsy na pewno są „fejkowe”.

Nas, rzeczywistych ludzi, nieustannie prosi się o potwierdzenie swojej tożsamości. „Zaznacz, jeśli nie jesteś robotem”, „wybierz obrazki zawierające latarnie”, „zapisz te zniekształcone słowo”. Z czasem może się okazać, że sami zaczniemy się zastanawiać, czy przypadkiem nie jesteśmy fałszywkami.