Prezes państwowej spółki o aferze GetBack. Kiedyś z nimi rozmawiał, dziś nazywa oszustami

Konrad Bagiński
Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, twierdzi, że w owianej złą sławą spółce windykacyjnej GetBack miały miejsce zwyczajne przestępstwa oszustwa i kradzieży środków. Dodaje, że to właśnie PFR jako pierwszy złożył zawiadomienie o nieprawidłowościach w GetBacku. Ale kalendarz Funduszu wskazuje na to, że spotykali się dość często.
Dziś nikt nie przyznaje się do rozmów z GetBackiem, ale jeszcze niedawno rozmawiało z nim wiele instytucji Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
GetBack w kwietniu poinformował o tym, że PFR i PKO BP będą finansowały spółkę. Przedstawiciele Funduszu i banku bardzo szybko zdementowali wtedy te plotki. Przy okazji opublikowali kalendarz spotkań z wysłannikami GetBack.

Okazało się, że spotkań było sporo, choć nie przyniosły one żadnych rozstrzygnięć i efektów. PRF nie był zainteresowany finansowaniem GetBacku. Ale afera trwała już w najlepsze.

Pierwsze spotkania odbyły się w październiku 2017 roku, gwałtowne ochłodzenie stosunków nastąpiło zaś po wypuszczeniu przez GetBack plotki o finansowaniu przez PFR.


Afera GetBack
Paweł Borys przypomina, że PFR "złożył zawiadomienie". Jednak nie był to list do prokuratury, lecz powiadomienie skierowane do Komisji Nadzoru Finansowego, później związanej z inną aferą. Dotyczyło ryzyka naruszenia przez Zarząd GetBack SA rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE, dotyczącego manipulacji na rynku.

To ciągle dość daleko od tego, o czym mówi dziś Borys.

– Informacje publicznie dostępne na temat GetBack mówią, że miały w tej spółce miejsce zwyczajne przestępstwa oszustwa i kradzieży środków od dłuższego czasu – powiedział w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".