Nie musisz mówić po polsku, by mieć konto w banku czy telefon. Nasze firmy walczą o Ukraińców

Arkadiusz Przybysz
Rosnąca grupa Ukraińców pracujących w Polsce oznacza rosnący rynek usług dla nich. O ich portfele walczą nie tylko banki i telekomy, ale również sieci handlowe czy kina.
Dwujęzyczne opisy polsko-ukraińskie to coraz częstszy widok na naszych ulicach Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
W Polsce na stałe mieszka ok. 1,5 mln Ukraińców. Część z nich w studiuje, część pracuje, szczególnie w rolnictwie, budownictwie i usługach dla gospodarstw domowych. Do tego doliczyć trzeba tych, którzy przyjeżdżali do pracy na 3-4 miesiące, by później wrócić do domu.

Jak wynika z badań Grupy Progres, pracownicy z Ukrainy średnio przepracowali w ciągu tych trzech, czterech miesięcy aktywności zawodowej 533 godzin, czyli o 177 więcej niż w przypadku zatrudnionego tymczasowo Polaka.

Jak tanio przelać pieniądze rodzinie?
Ukraińskich pracowników zauważyły polskie firmy. Jedną z branż, w której coraz silniej rozwijają się usługi dla Ukraińców jest bankowość, w szczególności przelewy zagraniczne. Kilka dni temu firm Moneygram poinformowała, że jej klienci mogą wysłać pieniądze na Ukrainę z dowolnej spośród ponad 7 300 placówek agentów w Polsce za 5 złotych prowizji, niezależnie od kwoty transakcji.


To dość krótka promocja - potrwa do końca miesiąca, jednak pokazuje pewien trend. Kilka dużych banków (takich jak Millennium czy BZ WBK) ma w ofercie możliwość skontaktowania się z bankiem poprzez ukraińskojęzyczną infolinię. Inne pozwalają ukraińskim pracownikom zakładać konta bankowe i oferują tanie przelewy do tego kraju.

Dla przykładu bank PKO BP oferuje szybkie przelewy zagraniczne do Kredobanku na Ukrainie - dochodzą nawet w 40 minut, a jedyny koszt to 10 zł za przelew dla posiadacza konta.

Poczta Polska powalczy o ukraińskie portfele
Do walki o portfele Ukraińców staje też Poczta Polska. Chce przejąć część przelewowego tortu. Przelew o wartości do 4 tysięcy euro powinien dotrzeć do odbiorcy nie później niż z końcem pierwszego dnia roboczego następującego po dniu nadania. Koszt to 23 złote plus 1 proc. wartości przelewu. Pieniądze można odebrać w placówce banku lub ukraińskiej poczty, a przy odbiorze trzeba będzie podać specjalny kod.

Oprócz tego możliwy jest przelew błyskawiczny, który do odbiorcy dotrze w ciągu 15 minut. Poczta nawiązała bowiem partnerstwo z firmą RIA Financial Services, która zajmuje się takimi przelewami. Cena przelewu zależna jest od jego wartości. Przelanie tysiąca złotych kosztuje 48 złotych, dwóch - 82.

Oprócz tego poczta, Bank Pocztowy oraz MoneyGram uruchomiły usługę pozwalającą w 10 minut przesłać pieniądze na Ukrainę. Wysokość opłaty uzależniona jest od sumy przesłanych pieniędzy oraz sposobu ich odbioru, ale minimum to 18,90 zł.

Miliardy wypływają z Polski
A wartość rynku przelewów sprawia, że jest o co walczyć. Według danych NBP w 2017 Ukraińcy przekazali rodzinom na miejscu 11,7 mld złotych. W drugim kwartale 2018 (nie dysponujemy późniejszymi danymi) było to 3,3 mld. Dla porównania Polacy z zagranicy przekazali 16,5 mld.

Średnio Ukraińcy przekazują do domów ponad tysiąc złotych miesięcznie. Mniej więcej jedna piąta z nich przekazuje pieniądze raz w miesiącu. Ale za to, sześciu na dziesięciu przekazuje pieniądze osobiście. Z banków korzysta nieco mniej niż jedna piąta. To oznacza, że rynek jest jeszcze dość chłonny.

– Obserwujemy stały wzrost zainteresowania ofertą PKO wśród obywateli Ukrainy. Liczba kont osobistych przez nich zakładanych systematycznie rośnie – tłumaczy Aneta Styrnik-Chaber z PKO BP w rozmowie z INNPoland.pl. – PKO Bank Polski obsługiwał na koniec 2018 r. ponad 158 tys. klientów indywidualnych, którzy są obcokrajowcami, z czego obywatele Ukrainy stanowili najliczniejszą grupę – dodaje.

Telekomy oferują tanie połączenia
Ukraińcy w Polsce są jak więc widać dość mocno powiązani ze swoimi rodzinami na miejscu. Zauważyły to także telekomy, które oferują im możliwość taniego kontaktu.

Na Dworcu Zachodnim od jakiegoś czasu reklamy Plusa są w języku ukraińskim, a w zeszłym roku Play do reklamy wykorzystywał popularny tam zespół Okean Elzy. Ten ostatni oferuje naszym klientom: pakiet obniżający cenę za połączenie i SMS do 29 gr i pakiet 1000min za 25zł na miesiąc. Niższe ceny oferuje także należąca do T-mobile marka Heyah. Cena za minutę to 28 groszy.

Plus z kolei przygotował specjalną ofertę dla ukraińskich klientów przygotował Plus. – Obecnie za 25 zł miesięcznie klienci z Ukrainy otrzymują wszystkie te usługi, których najbardziej potrzebują i z których korzystają. Są to duże pakiety internetowe, darmowy transfer na Viber, Facebook i Messenger, tanią stawkę połączeń do ukraińskich sieci Kyivstar, Vodafone i Lifecell, usługi bez limitu w Polsce i do tego rok ważności konta – wyjaśnia w rozmowie INNPoland.pl Arkadiusz Majewski z Plusa.

Ani Plus, ani Play nie chce jednak podawać, ilu ukraińskich klientów może korzystać z przygotowanych dla nich usług.

Nie tylko handel, ale i usługi
Handel również otwiera się na zagranicznych pracowników. Oprócz coraz częściej pojawiających się na półkach produktów z Ukrainy, część sklepów zdecydowała się na prezentowanie oferty w języku ukraińskim. Ulotki w tym języku drukowała na przykład Biedronka w Grójcu.

Nie tylko branża usługowa widzi potencjał w otwieraniu się na nowych klientów. Część kin należącej do Agory spółki Helios zdecydowała się na wyświetlanie części seansów w języku ukraińskim. W ich ślady poszło gdańskie Multikino, które zdecydowało się na wyświetlanie seansu “Zbrodni Grindenwalda” po ukraińsku. Obie formy zapewniały, że tego typu akcje nie będą jednorazowe.

Usługi dla Ukraińców w Polsce
Trudno powiedzieć, czy wartość przelewów na Ukrainę czy ogólnie usług dla nich będzie jednak wzrastała. Z jednej strony z roku na rok Ukraińcy w Polsce zarabiają coraz więcej. Z drugiej, otworzenie niemieckiego rynku pracy dla specjalistów spoza UE może oznaczać wydrenowanie polskiej gospodarki z ukraińskich pracowników.

Z badania firmy Work Service wynika, że 59 proc. badanych Ukraińców chce opuścić nasz kraj, gdy otwarty stanie się dla nich niemiecki rynek pracy. Główna przyczyna? Ta sama, co w przypadku wyjeżdżających za granicę Polaków - wyższe pensje.