Były szef KNF: Adam Glapiński zainicjował korupcyjne spotkanie z Leszkiem Czarneckim

Arkadiusz Przybysz
Prezes NBP Adam Glapiński miał zainicjować spotkanie szefa Komisji Nadzoru Finansowego z bankierem Leszkiem Czarneckim - wynika z zeznań byłego prezesa KNF w prokuraturze. To podczas tego spotkania miała paść korupcyjna propozycja, która miała pozwolić na uchronienie banku Czarneckiego przed przejęciem przez państwo.
Prezes NBP Adam Glapiński miał zostać wskazany przez szefa KNF jako osoba odpowiedzialna za zorganizowanie spotkania z bankierem Leszkiem Czarneckim Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Nieoficjalne informacje zdobyła "Gazeta Wyborcza". Według nich Marek Chrzanowski miał wskazać w katowickiej prokuraturze na prezesa NBP jako osobę, która poprosiła go o zorganizowanie spotkania z biznesmenem Leszkiem Czarneckim.

To w trakcie tego spotkania przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, zaoferował przychylność dla Getin Noble Banku w zamian za mniej więcej 40 mln zł – ujawniła "Gazeta Wyborcza". Dziennikarze "GW" sugerują, że to największa afera za czasów rządów PiS.

40 milionów za przychylność
Marek Chrzanowski proponował mu usunięcie z KNF Zdzisława Sokala, przedstawiciela prezydenta w komisji i szefa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (jest zwolennikiem przejęcia banków Czarneckiego przez państwo).


Jedną z propozycji było też złagodzenie skutków finansowych zwiększenia tzw. stopy podwyższonego ryzyka (kosztowało to bank ok. 1 mld zł) – czytamy w "GW". Kolejna oferta: życzliwe podejście KNF i NBP do planów restrukturyzacji banków Czarneckiego.

Co w zamian? Bankier miałby zatrudnić prawnika, którego wskazałby Chrzanowski. Wynagrodzenie miało być powiązane z wynikiem banku, czyli rzekomo 40 mln zł.

Na udział prezesa NBP miały także wskazywać słowa Chrzanowskiego z nagrania, jakie przekazał prokuraturze Leszek Czarnecki.

Glapiński bronił Chrzanowskiego
Po ujawnieniu afery, Glapiński publicznie bronił Chrzanowskiego, wskazując na jego profesjonalizm. Jeśli chodzi o Czarneckiego, to przyznał się do spotkania z nim, jednak twierdził, że było to "krótkie kurtuazyjne spotkanie w obecności kilku osób".

To nie jedyne powiązanie Glapińskkiego z tą aferą. Premier Matusz Morawiecki wskazał na niego, jako na osobę polecającą radcę prawnego Grzegorza Kowalczyka do rady nadzorczej warszawskiej giełdy. Tymczasem NBP odcina się od całej afery. Oficjalnie Glapiński nie miał nic wspólnego z wrzuceniem Kowalczyka na GPW. Ba! Wcześniej o tym panu nawet nie słyszał.

Ani prokuratura ani NBP nie potwierdzają informacji gazety. Obie instytucje zasłaniają się dobrem śledztwa.

Glapiński zapowiada, że nie ma zamiaru składać dymisji. O potencjalnej rezygnacji spekulowano po wtorkowym wybuchu „afery KNF”: według spekulacji niektórych mediów, Glapiński mógł znać treść propozycji, jakie Przewodniczący KNF Marek Chrzanowski złożył Leszkowi Czarneckiemu – a więc 40-milionowej prowizji za pozwolenie na restrukturyzację wspomnianych banków zgodnie z planem milionera.