Gigantyczne odszkodowanie za dyskryminację. Australijska firma może wycisnąć z Polski 10 mld zł

Mariusz Janik
Mimo zapewnień polityków, zagraniczni inwestorzy najwyraźniej nie mają w Polsce łatwego życia. A przynajmniej australijska Prairie Mining, która planowała uruchomienie na Śląsku i Lubelszczyźnie kopalni. Firma już w ubiegłym roku skarżyła się na dyskryminację ze strony polskich władz. Teraz miała stracić cierpliwość.
Za "dyskryminację", na którą skarżą się australijscy inwestorzy, miało odpowiadać ministerstwo środowiska, kierowane do początku ub. r. przez Jana Szyszkę, a później przez Henryka Kowalczyka. Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta
Wiosną ubiegłego roku australijska Prairie Mining utyskiwała na ministerstwo środowiska, które miało zwlekać z wydaniem decyzji o prawie do użytkowania górniczego w kopalni Jan Karski w Lubelskim Zagłębiu Węglowym. Jednocześnie firma straciła wówczas wyłączność na ubieganie się o koncesję wydobywczą.

10 mld zł kary
Australijczycy uznali, że złamano dwustronne umowy o wzajemnej ochronie inwestycji i zapowiadali, że skierują sprawę do arbitrażu międzynarodowego – przypomina „Dziennik Gazeta Prawna”.

Tak też się stało. 5 lutego do kancelarii premiera i prezydenta miały dotrzeć pisma z informacją o pozwie. Jeżeli w arbitrażu przeważą argumenty australijskiego inwestora, Polsce może grozić kara wysokości nawet 10 mld złotych – przestrzega „DGP”.


Niewielką pociechą dla Prairie Mining mogą być oferty Jastrzębskiej Spółki Węglowego, która chciałaby odkupić od Australijczyków obie inwestycje. Póki co jednak, firmy nie dobiły targu.