Zaczynał od klatek dla lisów, dziś walczy z rodziną o przejęcie firmy. Historia Leszka Gierszewskiego
O Drutexie zrobiło się głośno w związku z walką o przejęcie kontroli nad firmą. Prezes usiłuje nie dopuścić swojej żony i dzieci do firmy, ci zarzucają mu działanie pod wpływem nowej partnerki. Firma rozpoczynała od produkcji rzeczy z drutu, dziś jest jednym z większych producentów okien w Europie.
Gierszewski chciał jednak czegoś więcej. W 1983 roku odszedł ze służby i wspólnie z kolegą zajął się produkcją doniczek. Dwa lata później odchodzi z firmy i zakłada nową, która zaczyna od produkcji wszystkiego, co można stworzyć z drutu - od iatek ogrodzeniowych po klatki dla lisów.
Potem firma przerzuciła się na materiały budowlane. A w latach dziewięćdziesiątych weszła w produkcję okien. Trochę przypadkowo - Gierszewski szukał okien do domu, a na targach w Sopocie zobaczył, jak łatwo można je zrobić samemu Technologia była prosta, popyt wysoki. Nie było żadnych barier.
Pierwszy komplet okien wylądował w domu prezesa
Maszyny kupił bardzo szybko, jednak produkcja rozkręcała się powoli. Najpierw jedno okno dziennie, potem pięć. Pierwszy komplet wstawił do własnego domu, są tam do dziś. Dziś produkcja osiąga kilka tysięcy okien dziennie, a firma zatrudnia kilka tysięcy pracowników.
W 2015 roku firma chwaliła się przeniesieniem produkcji do Europejskiego Centrum Stolarki, które miało przełożyć się na dalszy rozwój firmy. 70 proc. produkcji przeznaczone było na eksport.
Choć państwa europejskie to główny cel eksportu, to produkty firmy, której siedziba mieści się w Bytowie, są zamawiane przez klientów z USA, Meksyku, Australii czy Japonii. W okna autorstwa polskiej spółki wyposażony jest m.in. hotel Hilton w Nowym Jorku, biurowiec kopalni złota oraz największa fabryka klocków w Meksyku.
Firma zatrudniała głównie członków rodziny
Gierszewski był dumny z tego, że jego firma jest firmą rodzinną. Wszystkie najważniejsze stanowiska zajmują krewni Gierszewskiego. Córka, bracia, zięć, szwagier, zięć, bratankowie. Właściciel stawia na swoich. Nawet twarzą materiałów reklamowych firmy nie jest zawodowa modelka z agencji, a dziewczyna pracująca na codziennie w sekretariacie Drutexu.
Jednak ta rodzinność okazała się początkiem problemów firmy. Jak pisze Wyborcza.pl w poniedziałek w Druteksie pojawili się pracownicy agencji byłego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, którzy bronili wejścia przed córką i zięciem Leszka Gierszewskiego.
Oficjalna wersja firmy, lansowana przez biznesmena, opisuje próbę nielegalnego przejęcia firmy przez tę parę. Gierszewski twierdzi, że sam założył biznes, sam podejmuje kluczowe decyzje i nie da się usunąć ze stanowiska.