50 złotych kary za oceny na Facebooku, żadnych umów. Tak polska restauracja traktuje pracowników

Arkadiusz Przybysz
Praca na czarno, kaucja na poczet wypowiedzenia umowy, kary za niskie oceny na Facebooku - tak wygląda codzienność pracowników jednej z warszawskich restauracji. Właściciele na upublicznienie tych informacji jak na razie nie zareagowali.
Pracownicy gastronomii pracują często na czarno 123rf.com/Konstantin Malkov/zdjęcie seryjne
Informacje o działaniu restauracji pojawiły się początkowo na facebookowej stronie “Czarna lista - gastronomia - Warszawa”. Każda ocena restauracji na Facebooku niższa niż cztery gwiazdki skutkować miała karą pieniężną dla kelnerów w restauracji.



I to niezależnie od tego, czy niezadowolony klient narzekał na smak jedzenia czy na obsługę. Ponadto pracownicy mieli w restauracji pracować bez jakiejkolwiek umowy.

Kary miały dotyczyć także innych problemów w restauracji - np. wystarczyło, by właściciel nie zauważył, że pracownik mył okna. I nie miało znaczenia, czy w restauracji było czysto, czy nie - liczyło się, by właściciel widział, że praca jest wykonywana.


Nie masz umowy? I tak złóż wypowiedzenie
Właściciele restauracji mieli także pobierać od pracowników 50 złotych miesięcznie, tytułem “kaucji” przez 10 pierwszych miesięcy. To po to, by pracownik nie odszedł z dnia na dzień. Pomimo braku umowy, pracownik musiał złożyć miesięczne wypowiedzenie, by odzyskać pieniądze.

Po ujawnieniu tych informacji, restauracja zaczęła dostawać najniższe możliwe oceny na Facebooku. Trochę pomogli w tym użytkownicy wykopu, którym również praktyki w restauracji się nie spodobały. Po kilku godzinach dodawanie ocen zostało zablokowane.

Dzień po publikacji tekstu, właściciele przesłali oświadczenie, które cytujemy w całości

Staliśmy się ofiarą internetowego linczu. Na podstawie kłamliwych informacji, które zostały zmanipulowane i udostępnione w sieci przez panią, która nie została przez nas przyjęta do pracy, zostało na nas wylane wiadro pomyj. Cała sytuacja dobitnie pokazuje jak garstka osób w prosty sposób może niszczyć dorobek życia człowieka, który z pasją pracował na dobre imię swojej restauracji przez 10 lat. Skala internetowego hejtu wprawiła nas w ostatnich dniach w osłupienie. Jest to zadziwiające, że nie posiadając właściwie żadnych dowodów, na podstawie kłamliwych informacji, można tak zmanipulować rzeszę ludzi, która potem z wielką energią przystępuje do niszczenia miejsca, w którym nawet nigdy nie była i nic tak naprawdę o nim nie wie. Nie jesteśmy w stanie prowadzić dyskusji na tym poziomie w internecie, nie bierzemy w niej udziału, staramy się dalej robić to co umiemy najlepiej, czyli karmić naszych Gości tworząc przy tym wspaniałą atmosferę. Czekamy na kontrolę Państwowej Inspekcji Pracy oraz innych organów państwowych, nie mamy nic do ukrycia. Po ich zakończeniu wydamy stosowne oświadczenie. To wszystko co mam do powiedzenia w tej sprawie



"Nie zna życia, kto nie pracował w gastronomii"
Ciężkie warunki pracy w gastronomii to raczej smutna norma niż wyjątek. Sytuacje takie jak praca bez umowy czy mobbing dość często pojawiają się w opowieściach pracowników. Właściciele tłumaczą się, że negatywne opinie pochodzą od byłych pracowników, którzy niedostatecznie przykładali się do pracy.

A właściciele oszczędzają nie tylko na pracownikach. Inspekcja Handlowa regularnie każe lokale gastronomiczne, np. za niedoważone porcje, czy stosowanie tańszych zamienników produktów, które zostały wymienione w karcie dań. W kilku przypadkach podane danie było nawet o jedną trzecią mniejsze niż to, co zapowiedziano w karci dań.