Pomaga "rzucić to wszystko" i przeprowadzić się na wieś. "Moi klienci to ludzie zmęczeni pracą w korpo"

Patrycja Wszeborowska
Ekologiem został już za dzieciaka, gdy, będąc jeszcze w podstawówce, uprawiał na swoim balkonie organiczne pomidory. Choć Łukasz Nowacki z pochodzenia jest typowym mieszczuchem, z wyboru to prawdziwy miłośnik wsi i natury. Z olbrzymiej pasji do przyrody zrodziła się kariera i dziś Nowacki prowadzi warsztaty z życia na wsi, projektuje ekologiczne, samowystarczalne domy i pomaga innym mieszczuchom w przeprowadzce z miasta na łono natury.
Łukasz Nowacki pomaga zmęczonym miastem ludziom z przeprowadzką na łono natury. fot. zbiory prywatne Łukasza Nowackiego
Mieszczuch nagle rzuca wszystko w diabły i kupuje skrawek ziemi poza miastem. Wtedy do akcji wkraczasz ty.

Moi klienci to rzeczywiście bardzo często ludzie zmęczeni życiem w mieście i pracą w „korpo”, potrzebujący kompletnej zmiany trybu życia. Tacy, którzy kupili jakąś ziemię rolną czy działkę budowlaną z dala od miasta, a gdy już mają tę ziemię do dyspozycji, nagle uświadamiają sobie, że za bardzo nie wiedzą, co z nią zrobić. Poszukują wtedy kogoś, kto im w tym pomoże.

Są to również ludzie na tyle świadomi, że chcą się zdrowo odżywiać i żyć ekologicznie, w zgodzie z naturą. Niekiedy zgłaszają się do nas osoby z uczuleniami i alergiami na różnego rodzaju związki chemiczne zawarte w farbach, lakierach i w innych, powszechnie dostępnych materiałach budowlanych. To grupa głównie poszukująca bardziej naturalnych kompozytów w budownictwie.


W jaki sposób im pomagasz?

Wraz z zespołem architektów i specjalistów od permakultury projektujemy ekologiczne, samowystarczalne i energooszczędne budynki mieszkalne, ogrody dostarczające żywność, a nawet całe gospodarstwa ekologiczne z wykorzystaniem materiałów naturalnych, najlepiej dostępnych na miejscu. Od początku do końca każdego procesu wspieramy klientów fachowym doradztwem.

Tworzymy też miejsca pokazowe, do których można przyjechać i zobaczyć, na czym polega życie w zgodzie z naturą z wykorzystaniem tych wszystkich rozwiązań, które oferujemy. 
Łukasz Nowacki prowadzi warsztaty dla "mieszczuchów", którzy chcą przeprowadzić się na wieś.fot. zbiory prywatne Łukasza Nowackiego

Już kilka razy użyłeś sformułowania „permakultura”. Co to takiego?

Jest to mało znana dyscyplina projektowania regeneratywnego, ekologicznego.Zrodziła się w latach 70-tych ubiegłego stulecia w Australii i polega na tworzeniu zrównoważonego, samoregulującego się środowiska, w którym ludzie i przyroda żyją w symbiozie.

Jej zasięg może obejmować każdy aspekt życia ludzkiego - od ekologicznej architektury i budownictwa, po tworzenie systemów energetycznych, zagospodarowywanie odpadów i wytwarzanie organicznej żywności, czy nawet budowanie lokalnych społeczności.

Jak myślę „budynek ekologiczny”, przed oczami mam dom z drewna.

Nie tylko. To budownictwo wykorzystujące naturalne kompozyty, których „zbrojeniem” są różnorodne włókna pochodzenia naturalnego - od konopi przez słomę, różnego rodzaju trawy. Na bazie takich włókien, np. po zmieszaniu słomy z gliną, uzyskujemy tzw. glinę lekką – masę, z której można formować bloczki, przypominające materiały powszechnie dostępne na rynku lub budować ściany monolityczne.

Dom zbudowany ze słomy? Nie brzmi to bezpiecznie.

Nasze naturalne kompozyty zostały bardzo wnikliwie przetestowane. Jeszcze w czasach studenckich na Politechnice Łódzkiej z kołem naukowym budownictwa naturalnego, przeprowadziliśmy prace badawcze testujące wytrzymałość tych materiałów, odporność na niesprzyjające warunki atmosferyczne, zagrzybienie, zjawiska katastroficzne, ingerencję gryzoni i owadów oraz oczywiście łatwopalność. Materiały te są całkowicie bezpieczne, niepalne i przede wszystkim zdrowe. Ba, niejednokrotnie sprawdzają się nawet lepiej niż to, co oferuje tradycyjny przemysł budowlany. 

W takim razie w czym taki eko budynek przewyższa zwykły dom?

Przede wszystkim ekologiczne siedlisko jest całkowicie zintegrowane z naturalnym otoczeniem, przez co jego eksploatacja kosztuje mniej i przede wszystkim nie pociąga za sobą zanieczyszczenia środowiska. Użycie naturalnych, lokalnych materiałów do wznoszenia budynków sprawia, że budynek jest o wiele bardziej zdrowy dla mieszkańców oraz wykazuje się doskonałymi właściwościami termoizolacyjnymi - mówiąc prosto, latem zapewnia chłód, a w okresie zimy zatrzymuje ciepło we wnętrzu.

Co więcej, w technologiach naturalnych można wykonać nawet budynek pasywny, czyli taki, który nie wymaga źródła ogrzewania, a do ogrzania wykorzystuje tylko i wyłącznie energię słońca, czyli wpadające do tego budynku przez okna promienie słoneczne.
Opierając się na zasadach permakultury, można zaprojektować samowystarczalne siedlisko do życia, które zaopatrzy mieszkańców w żywność, ciepło i wodę.fot. zbiory prywatne Łukasza Nowackiego

Wykorzystując tylko promienie słoneczne rzeczywiście można ogrzać cały dom?

Warunkiem jest odpowiednie usytuowanie budynku względem słońca i bardzo dobra izolacja termiczna, np. gruba warstwa słomy w postaci kostek, którymi ociepla się drewnianą konstrukcję nośną domu. Ale w miejscach gdzie różne czynniki uniemożliwiają efektywne wykorzystanie energii słonecznej, dodajemy grzewczą pryzmę kompostową. Z jej pomocą w bardzo tani, organiczny sposób, możemy wytwarzać energię cieplną.

Jak?

Wystarczy zasypać we wnętrzu pryzmy wymiennik cieplny, który odzyskuje ciepło z kompostu, czyli rozkładających się odpadów organicznych. Ciepło następnie transportowane jest do wnętrza budynku i rozprowadzane za pomocą tradycyjnych metod, takich jak zwykłe kaloryfery czy ogrzewanie podłogowe lub ścienne.

Trudno mi uwierzyć, żeby w domu ze słomy i gliny było ciepło. I coś mi się wydaje, że w swojej niewierze nie jestem odosobniona.

Klienci rzeczywiście bardzo często są zaskoczeni takim rozwiązaniem, i tak, wielu nie dowierza. Ale wtedy sięgam zwykle po materiał dokumentujący cały proces testowania takiego ogrzewania w praktyce. Podobne realizacje można spotkać nie tylko w Polsce - testowano je również w Kanadzie, we Francji, w Niemczech czy nawet na Syberii.

Niezależnie od położenia geograficznego, tego czy jest dzień czy noc, słoneczna pogoda czy zachmurzone niebo, grzewcze pryzmy kompostowe wytwarzają energię cieplną dzięki działaniu miliardów bakterii, pierwotniaków oraz grzybów. Wystarczy stworzyć im odpowiednie warunki do rozwoju.

To łagodzi ich obawy?

Często pytam też klientów, czy znają zjawisko samozapłonu stogów siana. Większość już kojarzy takie zagadnienie, a przecież to dokładnie ten sam proces. Mikroorganizmy w mokrym sianie tak szybko się namnażają, że potrafią wytworzyć niezwykle wysoką temperaturę, która może doprowadzić do zapłonu stogu. W przypadku grzewczej pryzmy kompostowej, ten nadmiar ciepła odbierany jest przez układ wymiennika. Czyli dbamy o chłodzenie pryzmy, a energię pozyskaną w ten sposób użytkujemy do ogrzewania domów lub budynków gospodarczych.

Dużo kosztuje takie ekologiczne ciepło?

Zaprojektowanie i zbudowanie instalacji to koszt kilku tysięcy złotych, 2,5-3 tys. zł, jednak jej użytkowanie jest bardzo tanie w porównaniu z innymi systemami grzewczymi. Wystarczy, odpowiednio skomponowany kompost, przygotowywany na bazie zrębków drewna, zgrabionych liści czy ścinków trawy.
Własna cieplarnia z organicznymi warzywami? Proszę bardzo!fot. zbiory prywatne Łukasza Nowackiego

A jaki jest koszt zbudowania samego domu?

Koszty budowy takiego budynku są praktycznie takie same, jak wybudowania budynku w każdej innej tradycyjnej technologii. Pomimo tego, że naturalne materiały budowlane są tańsze od tych powszechnie dostępnych, to z racji tego, że jest to dosyć pracochłonna metoda budowy, jest niewiele zespołów, które potrafią posługiwać się materiałami naturalnymi. Ta prastara wiedza dawno została zapomniana, przez co metodologia budowania jest nieco droższa niż konwencjonalnego budownictwa. Ostatecznie koszt budowy się zrównuje.

Natomiast bardzo duże oszczędności uzyskujemy na poziomie eksploatacji takiego budynku. W przypadku budynków samowystarczalnych praktycznie do zera możemy ograniczyć koszty mieszkania w takim domu. To taka „stacja kosmiczna”, którą można zbudować w każdym dowolnym miejscu na naszej planecie i tam generuje swoją własną energię, żywność, przetwarza odpady, oczyszcza wodę i zapewnia bardzo komfortowe warunki dla naszej egzystencji.

Opowiesz jakąś zabawną sytuację, gdy ktoś przyzwyczajony do miasta, próbował się odnaleźć w nowym wiejskim życiu?

Najczęściej takie zabawne historie wynikają ze zbyt dużego tempa wprowadzania zmian w swoje życie. Często ludzie rzucają miasto i nie są wystarczająco dobrze przygotowani do procesu transformacji, zwłaszcza jeżeli chodzi o potrzebną wiedzę.

Zdarza się, że wracają do Polski po dłuższym okresie podróżowania po świecie, gdzie np. w tropikach ukończyli kurs permakultury i te same rozwiązania chcą realizować w ojczystym kraju. Potem dziwią się, że posadzone w ogrodzie bananowce zmarzły zimą i nie wydały owoców lub zamarzły im rury z wodą, bo nie zapewnili odpowiedniej izolacji podczas montażu instalacji. Na szczęście takich historii jest niewiele.

Zaprojektować i postawić taki dom, to jedno. Po zamieszkaniu w nim ludzie nie mają żadnych problemów z jego użytkowaniem?

Z różnych względów dość często zdarza się, że inwestorzy oraz ich projektanci skupiają się wyłącznie na samym budynku. Zapominają o elemencie integracji domu z otoczeniem, a to właśnie na tym polu kryje się dużo rozwiązań pozwalających na wygenerowanie sporych oszczędności podczas użytkowania siedliska. Bywa tak, że budynki są źle usytuowane, nie ma później miejsca na dołączenie przydomowej oczyszczalni ścieków, czy ogrodu dostarczającego żywności. Cały system przestaje wtedy spójnie działać.

Nasz zespół preferuje podejście holistyczne, gdzie podczas etapu projektowania przewidujemy skąd ma pochodzić energia do zasilania domu, jak gromadzić wodę pitną i w jaki sposób oczyszczać ścieki, tak aby odzyskaną, czystą wodą móc np. nawadniać uprawy w przydomowym ogrodzie. Istotą permakultury jest łączenie poszczególnych elementów w funkcjonalną i harmonijną całość.
Praca dla Łukasza to nie tylko pasja. To również jego życiowa misja.fot. zbiory prywatne Łukasza Nowackiego

Sam żyjesz w ten sposób?

Chcę. Mądre, ludowe porzekadło mówi, że szewc bez butów chodzi. Razem z moją życiową partnerką, jesteśmy w trakcie tworzenia własnego, samowystarczalnego gospodarstwa pod nazwą Dolina Mgieł, gdzie będziemy wytwarzać żywność zgodnie z zasadami permakultury i zapraszać wszystkich chętnych do spróbowania takiego permakulturowego stylu życia. 

To chyba nie jest dla ciebie tylko praca.

To moja pasja, czasem aż trudno mi ją oddzielić od życia codziennego. Z pewnością jest to też moja życiowa misja. Robiąc to wszystko jesteśmy w stanie odbudować strukturę gleby, przeciwdziałać efektowi cieplarnianemu, żywić ludzi zdrowym jedzeniem. Wszystkie metody, które stosujemy w uprawie warzyw, pochłaniają ogromne ilości gazów cieplarnianych, a nawet dom wybudowany z wykorzystaniem włókien konopnych, w procesie tężenia ścian pochłania ogromne ilości dwutlenku węgla.

Gdyby wdrożyć podobne rozwiązania na masową skalę, pojawia się mechanizm, który realnie pozwala ochronić atmosferę przed nadmiernymi emisjami tego gazu i powstrzymać katastrofę ekologiczną w kierunku, której obecnie zmierzamy. Tego życzę sam sobie, moim bliskim i całej planecie – transformacji sposobu w jaki kształtujemy nasze najbliższe otoczenie, nasze domy, ogrody, miasta i wsie.