"Bunt" w rządzie. Idzie o nadmierną hojność ekipy Morawieckiego

Mariusz Janik
Choć oficjalnie rząd prezentuje się jak monolit, to jedynie pozory. Ministerstwo finansów opiera się obietnicom złożonym przez PiS w przedbiegach do tegorocznych kampanii wyborczych. Żeby je zrealizować, należałoby złamać tzw. regułę wydatkową – ni mniej ni więcej: ograniczenie potencjalnych wydatków. I to o astronomiczną kwotę, 58 mld złotych.
Ministerstwo finansów jest przeciwne zwiększaniu wydatków, które doprowadziłoby do złamania reguły wydatkowej. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Jak donosi „Dziennik Gazeta Prawna”, resort finansów „nie godzi się na złamanie, zawieszenie czy likwidację” reguły wydatkowej. – Sytuacja jest trudna i będzie wymagała wielu ryzykownych zabiegów księgowych. Przez rok może się uda, ale nie da się tak planować każdego budżetu – miał powiedzieć gazecie anonimowy rozmówca z ministerstwa.

Cuda nad księgami
„DGP” przypomina też, że pod koniec ubiegłego tygodnia posłowie PiS zdjęli z porządku obrad w Sejmie nową matrycę stawek VAT – projekt, na którym bardzo zależy resortowi. Riposta resortu może być znacznie boleśniejsza, bowiem to minister Teresa Czerwińska musi dokonywać „cudów nad księgami”, czyli próbować zmieścić w przyszłorocznym (i kolejnych) budżecie „piątkę Kaczyńskiego”, czyli komplet obietnic takich jak trzynasta emerytura czy 500+ na pierwsze dziecko.


– Aby zrealizować „piątkę” i przygotować budżet w zgodzie z ustawą o finansach publicznych, czyli bez złamania reguły wydatkowej, rząd musiałby dokonać drastycznych cięć pozostałych wydatków, na skalę, na jaką nie wydaje się to możliwe, tym bardziej w roku wyborczym – kwituje w rozmowie z „DGP” Ludwik Kotecki, były wiceminister finansów i twórca reguły wydatkowej. To właśnie on szacuje, że realizacja „piątki Kaczyńskiego” oznacza przekroczenie reguły o 58 mld zł.