Emerytury à la PiS zaliczają poślizg. Nie wystartują, bo brakuje ważnego dokumentu

Konrad Bagiński
Pracownicze Plany Kapitałowe to dla firm twardy orzech do zgryzienia. Nie dość, że na wprowadzenie przepisów narzuconych przez PiS mają mało czasu, to ciągle brakuje listy podmiotów uprawnionych do prowadzenia tych inwestycji. Odpowiedzialny za nią Polski Fundusz Rozwoju opublikuje ją może za miesiąc.
Mateusz Morawiecki prezentuje założenia reformy systemu emerytalnego. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Pracodawcy zatrudniający co najmniej 250 osób muszą się intensywnie przygotowywać do wprowadzenia PPK dla swoich pracowników. Firmy chętnie już wybrałyby jakiś fundusz do zarządzania tymi środkami, ale jeszcze nie mogą. Z kolei instytucje finansowe chętnie zaproponowałyby swoje usługi firmom, ale jeszcze im nie wolno.

Powodem jest brak ewidencji podmiotów uprawnionych do prowadzenia funduszy. Ich listę powinien opublikować Polski Fundusz Rozwoju (PFR) na portalu PPK. Serwis jednak ciągle nie działa. Na dodatek fundusze nie mogą się jakoś specjalnie reklamować, więc wiedza o ich ewentualnej ofercie ciągle jest zerowa.


Nawet gdyby fundusze mogły ostro ruszyć z kampaniami, i tak by się im to niespecjalnie opłacało – poziom ich prowizji jest ustalony ustawą i dość niski.

Kiedy wystartują PPK?
Ewidencja PPK prawdopodobnie ruszy dopiero za miesiąc – pisze Gazeta Wyborcza.

– Wyzwaniem będzie krótki czas pomiędzy 1 lipca a 12 listopada br., kiedy to pracodawcy zatrudniający powyżej 250 osób zobowiązani będą do podpisania umowy o prowadzenie PPK i odprowadzenia pierwszej wpłaty – mówi dziennikowi Robert Juszczak, regionalny menedżer ds. wdrażania i rozwoju planów emerytalnych w Esaliens TFI.

Największy apetyt na PPK ma PZU, które liczy na co najmniej 30 proc. udziału w rynku. Według obliczeń Ministerstwa Finansów uprawnionych do przystąpienia do PPK będzie 11,5 mln osób. Nie wiadomo, ile rzeczywiście się na to zdecyduje, bo na razie spory odsetek ludzi jest nastawionych do programu dość nieufnie.