Polacy rzucili się do kupowania dziur w ziemi. Niektóre mieszkania sprzedają się na etapie projektu

Arkadiusz Przybysz
Na nowe mieszkanie trzeba czekać dziś nawet... dwa lata. W związku z tym Polacy kupują je nawet na etapie projektów. W przeciwnym wypadku nie będzie z czego wybierać.
Oczekiwanie na własne m potrafi trwać nawet dwa lata Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
Popyt na mieszkania rośnie z roku na rok. Zdaniem części ekspertów, przyczyną jest fakt, że zarabiamy coraz więcej. Średnie wynagrodzenie w Polsce wzrosło właśnie do niecałych pięciu tysięcy złotych. Łatwiej też o kredyt, więc liczba sprzedanych mieszkań rośnie.

Według danych NBP w trzecim kwartale 2018 w siedmiu największych miastach sprzedano ponad 7 tys. mieszkań. W 2018 roku oddana do użytkowania rekordową liczbę mieszkań - ponad 180 tys. Kupiły je nie tylko osoby szukające miejsca do życia, ale również ci, którzy chcą zarobić na wynajmie.

I jedni, i drudzy oczekują jednak, by mieszkanie było jak najbardziej rozkładowe i jasne. Aby je kupić, trzeba zainwestować w mieszkanie na wczesnym etapie. W przeciwnym razie do wyboru zostaną nam jedynie resztki - alarmuje "Gazeta Wyborcza".


Chcesz zarezerwować mieszkanie? Zapłać z góry
20 proc. ofert sprzedaje się bezpośrednio po wprowadzeniu oferty na rynek. Wielu deweloperów twierdzi za to, że część mieszkań sprzedawana jest na etapie projektu. Przy zawarciu umowy właściciel zapłacić musi ok. 20 proc. wartości mieszkania. Reszta wpłacana jest po oddaniu go do użytku.

Winna jest spadająca liczba działek, na której deweloperzy mogą budować nowe mieszkania. Dziś tzw. "banki ziemi" opustoszały, a postępowania administracyjne są w toku. Mogą zająć nawet dwa-trzy lata.

Nie pomogła ustawa o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych, która pozwalała na uzyskanie zgód w trybie przyspieszonym. Do tej pory skorzystało z niej w całej Polsce tylko pięciu inwestorów.

Rezerwowaniu mieszkań z wyprzedzeniem nie przeszkadzają nawet szalejące ceny mieszkań. W Warszawie średnia cena metra kwadratowego przekroczyła już 8 tys. zł.