Nie tylko nauczyciele czy lekarze. O godną emeryturę walczą też owczarki ze Straży Granicznej
Przyszłość psa, który pełni służbę w Straży Granicznej, jest niewesoła: to schronisko. Jedyna szansa to litość któregoś z przewodników, który przygarnie czworonoga. Oczywiście, przywiązują się oni do swoich podopiecznych, więc ostatecznie do przytuliska trafiają nieliczne z owczarków „zatrudnianych” w Straży Granicznej. Związkowcy z tej służby uważają jednak, że to obciążenie funkcjonariuszy powinno być refundowane.
W innych służbach – np. wojsku czy służbach celnych – przewodnicy, którzy przygarnęli psa otrzymują dofinansowanie na utrzymanie zwierzęcia. W Straży Granicznej – nie. Ba, pierwsze postulaty w tej sprawie zostały odrzucone. Teraz z kolei służba odcina się od sprawy, podkreślając „brak podstaw prawnych” do przyznania „świadczenia”.
100-150 zł miesięcznie
– Nie chcemy, by nasze psy były oddawane do schroniska, by tam dożywały starości – apelują jednak związkowcy z SG. I oczekują, że komendanci służby zmienią zdanie.
W sumie nie chodzi o wielkie pieniądze: w SG jest około 50 psów, podobna – może trochę większa – liczba w policji. Na każdego z nich związkowcy chcieliby „emerytury” rzędu 100-150 zł miesięcznie. Daje to jednak w sumie (w SG i policji) około 120-180 tys. zł rocznie (plus koszty leczenia). – Formacja wydawałaby na wszystkich „psich emerytów” nie więcej niż 100 tys. zł. Szczególnie, że pensje w SG nie są wysokie, zatem wydatek na psa bywa obciążeniem – kalkulują związkowcy.