"Znak czasu". Minister Emilewicz ujawnia stanowisko rządu w sprawie "wyłączania Ubera"

Mariusz Janik
Ustaliliśmy, że nie jest możliwe ani technologicznie, ale nie ma takiej woli politycznej, aby zamykać te aplikacje, czy też je blokować – zapowiada minister przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz. Oczywiście, rząd chce zająć się patologiami nękającymi usługi taksówkarskie świadczone „z aplikacji”. Ale nie ma zamiaru „wyłączać Ubera” w Polsce.
Minister Jadwiga Emilewicz w drodze na spotkanie z protestującymi taksówkarzami. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Nie tylko bariera technologiczna, ale też brak woli politycznej przesądzają o przyszłości usług taksówkarskich świadczonych na polskim rynku dzięki aplikacjom. – Usługi świadczone za pomocą platform są znakiem czasu i próba blokowania tych zmian przypomina nam raczej próby palenia maszyn włókienniczych przez włókniarki w XIX wieku – stwierdziła Emilewicz w wywiadzie udzielonym portalowi „Business Insider”.

Szefowa resortu przedsiębiorczości podkreśla, że taksówkarze protestują przede wszystkim z uwagi na łamanie prawa, tudzież nie egzekwowanie przepisów. – Zwracają uwagę na to, że są osoby w Polsce, które wykonują zawód w zakresie transportu osób, albo w ogóle nie mają pozwolenia na pobyt na terenie UE, albo też (…) nie mają w ogóle prawa jazdy – mówiła.


Ustawa: za kilka tygodni
Spotkanie w Radzie Dialogu Społecznego odbyło się w obecności przedstawicieli instytucji, które powinny – według taksówkarzy – interweniować: policji, UOKiK, Inspektora Transportu Drogowego czy Prokuratury. Padły obietnice, zwłaszcza odnośnie tego, że przepisy regulujące funkcjonowanie branży będą gotowe na przełomie maja i czerwca.

Ustawa wejdzie w życie wkrótce później. – Nie ma politycznej zgody, aby ci, którzy świadczą usługi przez aplikację, omijali istniejące prawo – kwitowała Emilewicz. Co jednak nie oznacza „wyłączenia Ubera”, a to marzyło się wielu protestującym.