Hulajnogi elektryczne rozrzucone po mieście. A przepisy absurdalnie sprzeczne

Konrad Siwik
Szybki jak motorower, a jednak pieszy - to definicja człowieka na hulajnodze elektrycznej. Te pojazdy w świetle polskiego prawa są traktowane jako „przedłużenie nóg” lub pojazd mechaniczny o małej mocy. A gdzie nie ma jasnych przepisów, dochodzi do absurdów, jak historia kobiety, którą potrącił na chodniku użytkownik hulajnogi i która zapłaciła za to mandat.
Hulajnoga elektryczna to relatywnie nowy środek transportu w dużych miastach, coraz popularniejszy. Nie wiadomo, jak go zakwalifikować. Kto ma pierwszeństwo, hulajnoga czy pieszy? Fot. 123rf.com
Można to stwierdzić po decyzji policjantów ws. pieszej potrąconej przez chłopca kierującego hulajnogą. Kobieta nie dość, że trafiła z rozcięta głową do szpitala, to jeszcze musiała za to wszystko zapłacić. Policja uznała, że kierujący "pojazdem" to pieszy, który wpadł na poszkodowaną z jej winy. Tym samym ofiara wypadku została ukarana mandatem w wysokości 50 złotych. Z drugiej strony, jak twierdzi Karolina Gałecka, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich, istnieją przepisy, które inaczej podchodzą do sprawy hulajnóg.

Hulajnogi a przepisy
Podejmowane są próby interpretowania istniejących przepisów: uznania hulajnogi za motorower lub traktowania jej użytkownika jako pieszego. - Obie te interpretacje są obarczone konsekwencjami prawnymi, które utrudniają lub wręcz uniemożliwiają bezpieczne i bezkonfliktowe użytkowanie hulajnóg – uważa rzeczniczka.


Największą zagadką - zdaniem blogera Michała Góreckiego - jest to, kim jest poruszający się hulajnogą elektryczną. Posiada kilka takich urządzeń i testuje je na swoim kanale na YouTube. Według informacji otrzymanych z Komendy Głównej Policji, większość hulajnóg nie jest przystosowana do poruszania się po drogach, nie jest więc - wedle rozumienia Prawa o Ruchu Drogowym - pojazdem. Można z tego wywnioskować, że osoba korzystająca z takiego urządzenia jest pieszym. Jednak pieszo nie osiągniemy takiej prędkości jak na hulajnodze.

– Trudno uznać za pieszego kogoś, kto porusza się 25 km/h – stwierdza Górecki.

Jako pieszy należy poruszać się hulajnogą po chodniku, ciągu pieszo-rowerowym, czy jezdni w strefie zamieszkania. Jednak jak dodaje bloger są wyjątki reprezentujące zdroworozsądkowe podejście.

– Brałem ostatnio udział w programie telewizyjnym razem z policjantem z Komendy Głównej. Powiedział on jasno, że jeśli chodnik jest pełen a ścieżka rowerowa wolna, to nie będą oni karać za jeżdżenie ścieżką. Jednak także z ich punktu widzenia przydałyby się regulacje – mówi Górecki.

Dwa główne problemy
ZDM zidentyfikowało dwa podstawowe problemy. Pierwszy z nich, to zagrożenia bezpieczeństwa powodowanego przez użytkowników hulajnóg dla innych uczestników ruchu. Drugi, nie mniej istotny, to zajmowanie przestrzeni publicznej przez pozostawione urządzenia.

Użytkownicy systemu hulajnóg powinni mieć świadomość, że ich status w polskim prawie jest niejasny i nieregulowany. Z kolei to po stronie firm dostarczających usługę, stoi konieczność informowania użytkowników i zobowiązania ich do przestrzegania przepisów podczas korzystania ze sprzętu.

– Obowiązek takiej edukacji spoczywa na właścicielu udostępnianych urządzeń – twierdzi rzeczniczka.

Operatorzy urządzeń już weryfikują to, w jaki sposób ich sprzęt zostaje pozostawiony w przestrzeni publicznej. – Hive, czyli druga po Lime marka oferująca hulajnogi na minuty, poświęciła temu sporo czasu na konferencji towarzyszącej ich wejściu do Polski, podobno mają całe zespoły osób które w ciągu dnia krążą po mieście i pilnują, czy hulajnogi nie są porzucane byle jak na środku chodnika" – wskazuje Górecki. – Lime za to po zwrocie hulajnogi każe zrobić zdjęcie, co pewnie zwiększa ilość poprawnie pozostawionych pojazdów. Musimy jednak pamiętać, że część z nich przewracana jest przez inne przechodzące osoby, pewnie często niszczące cudze mienie – dodaje.

Nawet jeśli firmy wprowadzą konieczne działania, to prawo wciąż pozostaje bez zmian. To w interesie rządu leży jego korekta. Jak informuje rzeczniczka m.st. Warszawa dwukrotnie wnioskowało do Ministerstwa Infrastruktury o nowelizację przepisów i dostosowanie ich do obecnych realiów. Pierwsze pismo w tej sprawie zostało wysłane w połowie października 2018 roku. Drugie wysłano niedawno, bo w połowie kwietnia tego roku.

Wysłaliśmy do resortu zapytanie w tej sprawie. Gdy tylko je otrzymamy, zaktualizujemy tekst.