Eksperci miażdżą MEN za zestaw najbardziej poszukiwanych zawodów. „Ta lista to żart”
Ta lista to żart – twierdzą eksperci. Zestawienie przygotowane przez MEN wskazuje deficytowe zawody, które dostaną specjalne dofinansowanie. I choć pomysł na tworzenie takiego spisu jest generalnie dobry, zabrakło w nim wielu ważnych pozycji, jak zauważają eksperci.
Lista wskazująca zawody, na które jest obecnie największe zapotrzebowanie, została właśnie opublikowana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Wyszczególnione w niej zawody deficytowe od września otrzymają specjalne dofinansowanie - 10 tys. zł dla pracodawcy za każdego młodego pracownika oraz wyższa subwencja dla uczniów przyuczających się do takiej pracy.
Jak zauważa portal forsal.pl, stworzona przez MEN lista uwzględnia zawody potrzebne w gospodarce 4.0, czyli tzw. bezpieczne zawody, na które zawsze będzie zapotrzebowanie. Przykładowo - wyżej oceniono zawód ślusarza od pracy opiekuna osoby starszej.
Eksperci krytykują
Jednak środowisko eksperckie zawrzało. Oburzeni specjaliści wskazują, że spis zawodów odzwierciedla obecne zapotrzebowanie na rynku pracy, zamiast skupić się na przyszłości.
Na liście nie znalazły się również zawody unikatowe, takie jak zegarmistrz czy zdun, na które zapotrzebowanie jest ogromne z powodu powracającej mody na zegarki oraz piece kaflowe i kominki. W spisie zabrakło również m.in. takich zawodów, jak grawer, lakiernik samochodowy, wulkanizator, betoniarz, zdobnik ceramiki, witrażownik, rzeźbiarz w drewnie, stolarz meblowy, stolarz budowlany, hafciarka czy koronkarka.
– Ta lista to żart. Nie uwzględnia żadnej prognozy na przyszłość. Wystarczy spojrzeć na województwo łódzkie, gdzie odradza się przemysł odzieżowo-tekstylny – komentuje w rozmowie z dziennikiem Bogusław Słaby z Sektorowej Rady ds. Kompetencji Moda i Innowacyjne Tekstylia.
Bo choć branża kwitnie, to na liście nie uwzględniono zawodów krojczyni, konstruktora odzieży, szwaczki czy krawców i krawcowych. MEN wśród zawodów deficytowych związanych z modą wskazało jedynie technika przemysłu mody oraz technika włókiennika.
Pracownicy niewykwalifikowani
Jednocześnie na rynku trwa rozpaczliwa walka o pracowników branż niewymagających wysokich kwalifikacji, czyli tzw. niebieskie kołnierzyki. Najbardziej odczuwają to warszawscy pracodawcy. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, sytuacja jest patowa - stopa bezrobocia w stolicy to tylko 1,5 proc. i nic nie wskazuje na to, że miałaby w najbliższym czasie wzrosnąć.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, zupełnie inaczej wygląda lista pożądanych zawodów sporządzona przez agencję Manpower Group. Ta jako najbardziej potrzebnych wskazała wykwalifikowanych robotników fizycznych.