Nie daj się nabrać na puste obietnice. To trzeba wiedzieć o budżecie UE przed oddaniem głosu
Wyciągniemy 500+ na krowę z pieniędzy Unii Europejskiej – deklarują politycy PiS, walczący o mandaty w Europarlamencie. Nieprawda, nikt was tam nie lubi – ripostują ci z Koalicji Europejskiej. Wiosna Biedronia obiecuje, że pieniądze da bezpośrednio samorządom. Wszystko to na razie obietnice bez pokrycia i pisanie palcem po wodzie.
Owszem, negocjacje dotyczące unijnego budżetu już się toczą. To głównie pozakulisowe rozgrywki, polegające na wzajemnym sondowaniu, wyrażaniu swoich potrzeb, zawieraniu sojuszy. Może to przynieść (ale nie musi) efekty w postaci sporej sumy wywalczonej na rozwój kraju.
Jednak musimy pamiętać o tym, że pozycja negocjacyjna Polski jest coraz słabsza. Składają się na to co najmniej dwa elementy: praworządność i stan gospodarki. Możemy zazdrościć zarobków Niemcom czy Francuzom, ale Polska przestała być biednym kuzynem i po prostu nie dostanie już dużych pieniędzy na ładne oczy.
Fakty są takie, że polski rząd nie cieszy się szczególnym zaufaniem w organach Unii. Łamanie praworządności, Konstytucji, dziwne inwestycje niszczące środowisko – to wszystko podważa nasz autorytet. Z drugiej strony wskaźniki ekonomiczne naszego kraju idą w górę. Wiadomo, że nie mamy tak silnej gospodarki, jak Niemcy, ale z pewnością trudno nam będzie wywalczyć pieniądze na walkę z bezrobociem. W Polsce brakuje rąk do pracy i nie można się spodziewać, że unijne instytucje będą wspierały likwidowanie zjawiska, którego nie ma.
W 1994 roku polskie PKB wynosiło połowę średniej unijnej. Dziś to 70 procent.•Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Mity o unijnym budżecie
Mimo toczących się negocjacji, nie można mieć żadnej pewności co do kształtu unijnego budżetu. Za kilka dni odbędą się przecież eurowybory. Ich wynik zdecyduje o przyszłym kształcie Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Europejskiej.
Sondaże sondażami, ale nie można mieć żadnej pewności, że do władzy dostaną się sami euroentuzjaści. W całej Europie pojawia się coraz więcej sceptyków, którym wzniosłe idee niezależności nie przeszkadzają w kandydowaniu do Europarlamentu i walce o sutą dietę.
W efekcie przyszłość negocjacji jest de facto otwarta. Co prawda budżet konstruuje Komisja Europejska, ale potem trafia on pod obrady Rady UE i Parlamentu Europejskiego. Finalnie może się znacznie różnić od pierwszej wersji.
Raczej nie ma co liczyć na to, że dostaniemy jakieś pieniądze ekstra albo więcej w stosunku do lat poprzednich. Jak już wspomnieliśmy, pozycja negocjacyjna Polski jest coraz słabsza.
Wpływ brexitu na budżet UE
Dodaje, że obecne negocjacje budżetowe są wielką niewiadomą z powodu Brexitu. Co gorsza – wokół wyjścia Zjednoczonego Królestwa z europejskiej wspólnoty ciągle niewiele wiadomo. Termin, warunki, cła, przepływ ludzi i towarów – to wszytko jest ciągle płynne i trudno prognozować, w którą stronę pójdzie.
– Tak naprawdę Wielka Brytania nie opuściła jeszcze Unii Europejskiej. Co ciekawe, Brytyjczycy będą głosować w wyborach do Europarlamentu, wiele osób może to dziwić. Mimo wszystko brexit już uderzył w finanse Królestwa i będzie jeszcze gorzej. Polska też na tym ucierpi, bo niewykluczone, że będziemy musieli zapłacić większą składkę – mówi Maciej Cichoński.
Jak wskazali autorzy analizy o konsekwencjach brexitu, opracowanej przez Polską Fundacje Schumana, nawet w raportach rządu brytyjskiego nie ma wskazanych korzyści z brexitu. Ich zdaniem wybór między złym a bardzo złym scenariuszem. Podkreślali, że także dla UE nie ma pozytywnych aspektów opuszczenia Wspólnoty przez Londyn.
Zakończenie negocjacji budżetowych w Unii Europejskiej jest planowane dopiero na wiosnę przyszłego roku. Do tej pory obietnice polityków pozostają tylko wyborczą kiełbasą.