Internet oszalał na punkcie tej aplikacji. Rewelacyjnie pokazuje, jak będziemy wyglądać na starość
Aplikacja FaceApp wirtualnie postarza twarz. Niby nic w tym przełomowego ani innowacyjnego. Jednak sposób, w jaki to robi, bije na głowę wszelką konkurencję. Użyty w aplikacji algorytm okazał się takim fenomenem, że szybko ogarnął gorączką cały świat.
Aplikacja FaceApp na rynku jest już od kwietnia 2017 r. Dlaczego zatem dopiero teraz zrobiło się o niej głośno? Ano dlatego, że wcześniej funkcja postarzania twarzy jeszcze nigdy nie działała tak dobrze.
Po kilku latach ciszy o apce zrobiło się głośno za sprawą wyzwania #AgeChallenge, którego podjęli się instagramowi celebryci, korzystający z FaceApp. Reszta internetu dość szybko podchwyciła trend i teraz wszystkie media społecznościowe pełne są obrazków realistycznie postarzonych ludzi.
Tak wyglądają członkowie naszej redakcji po zabawie z FaceApp.•mat. własne / FaceApp
Aby dołączyć do internetowego szału, wystarczy ściągnąć darmową aplikację na urządzenie z Androidem czy iOS i wrzucić do niej swoje zdjęcie. Po instalacji bezpłatnie dostępnych jest kilka opcji, m.in. funkcja postarzenia, odmłodzenia czy dodania brody, jednak chętni na dalsze eksperymenty mogą zakupić opcję premium, oferującą filtry makijażu czy nowych fryzur.
Rosyjscy szpiedzy
Warto wspomnieć o kwestii bezpieczeństwa przy zabawie taką aplikacją. Jak zauważa serwis antyweb.pl, FaceApp wysyła zdjęcia na serwery firm „i to w ich chmurze dzieje się cała magia”. Używając programu dajemy również licencję jej twórcom do korzystania z udostępnionych tam zdjęć, imienia, nicku oraz wizerunku, również do celów komercyjnych, co widnieje w regulaminie apki.
Pojawiły się również doniesienia, że FaceApp może być wykorzystywana przez rosyjskie służby. Ich autorem jest ekspert ukraińskiej pozarządowej organizacji Laboratorium Bezpieczeństwa Cyfrowego Irina Chulivskaya, a sprawę opisuje tvp.info za ain.ua.
Forbes.com uspokaja jednak użytkowników aplikacji. – Nie, FaceApp nie robi zdjęć twojej twarzy i nie wysyła ich do Rosji w celu niecnego projektu. Przynajmniej tak mówią dotychczasowe dowody – czytamy.
Serwer aplikacji znajduje się w USA, co potwierdza śledztwo przeprowadzone na podstawie danych hostingowych przez magazyn oraz Elliota Aldersona, kontrolera bezpieczeństwa. Okazało się, że aplikacja przesyła wykorzystane w aplikacji zdjęcia z powrotem na serwer firmy.
Niemniej, jak wskazuje magazyn, deweloper firmy ma swoją siedzibę w rosyjskim Petersburgu, zatem istnieje ewentualność, że twarze mogą być również przetwarzane w Rosji, choć na razie nie wiadomo, w jakim stopniu.