Policjanci masowo uciekają ze służby, mimo że dostali podwyżki. NIK wyjaśnia, dlaczego odchodzą
W półtora roku ze służby zrezygnowało 3 tys. funkcjonariuszy – wykazała Najwyższa Izba Kontroli. Nie pomogło nawet ładowanie pieniędzy w podwyższenie pensji funkcjonariuszy czy nowy sprzęt.
Najnowszy raport NIK, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, wykazał, że choć program modernizacji mundurówki pozwolił załatać braki w sprzęcie, wyremontować komendy i podwyższyć płace, to nie zahamował fali odejść. W ciągu półtora roku ze służby zrezygnowało 2,6 tys. policjantów.
W zeszłym roku odbywał się zmasowany protest policji, o którym pisaliśmy w INNPoland.pl. Nazywana „psią grypą” ogólnopolska akcja, podczas której funkcjonariusze lądowali na zwolnieniu lekarskim, przyniosła policjantom to, czego żądali - podwyżki. Niestety, jak się okazuje, zbyt niskie.
W ocenie NIK powodem tak licznych odejść jest zbyt niski wzrost wynagrodzeń. W gospodarce narodowej pensje w ciągu dwóch i pół roku (2016 – połowa 2018) wzrosły o 11,6 proc., zaś w policji zaledwie o 8,9 proc. Policjantów o wiele bardziej kuszą intratniejsze posady w Służbie Ochrony Państwa czy w wojsku.
Z powodu niekonkurencyjnych stawek od 31 grudnia do połowy 2018 r. z wszystkich formacji odeszło 3 tys. funkcjonariuszy, w tym 2,6 tys. mundurowych z policji.
Praca w policji coraz mniej atrakcyjna
Co więcej, statystyki pokazują, że z powodu coraz mniejszej atrakcyjności trudnej pracy policjanta, do pracy garną się w większości tylko ci, którzy się do niej nie nadają. Choć kilka lat temu praca w policji wiązała się z nobilitacją i zaufaniem, dziś do służby idą jednostki „chętne lub zdesperowane”, jak pisał Konrad Bagiński z INNPoland.pl.
– Nowe nabory to nie są ludzie, którzy marzyli o pracy w policji, ale poszli do firmy, bo nie mieli lepszego wyjścia. Spotkanie rozsądnego, inteligentnego człowieka w tej pracy jest coraz trudniejsze – wyznał w rozmowie z dziennikarzem emerytowany policjant.