Co Kaczyński naprawdę myśli o przedsiębiorcach? Przypomniano wypowiedź, którą daje im w twarz
Nawet szybka analiza archiwalnych wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego dotyczących przedsiębiorców i biznesu może przybliżyć nam tok rozumowania prezesa PiS. Krytyka podwyżek składek na ZUS nie zrobi na Kaczyńskim wrażenia. Bo, jego zdaniem, jeśli kogoś nie stać na tego typu daniny, to po prostu nie nadaje się do biznesu. I nie, nie zadziała też stwierdzenie, że skoro ktoś bez podnoszenia danin nie potrafi rządzić państwem, widocznie się do tego nie nadaje.
„Pan minister teraz nie odbiera właśnie” - zakomunikował asystent. „To mu powiedz, żeby odebrał” - wypalił Kaczyński.
Podobnie jest ze sprawami dotyczącymi gospodarki, ekonomii i biznesu. Kaczyński nigdy nie ukrywał, że własność prywatna jest dla niego wartością mało znaczącą. Jego myślenie jest czysto socjalistyczne. Nie można mu się zresztą dziwić, bo wychowywał się w socjalizmie. I nawet jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że niezbyt udzielał się w opozycji w latach 70. czy 80., to w jakiś sposób został tam ukształtowany. A bohaterowie Solidarności nie byli wcale kapitalistami, Kuroń, Michnik czy Geremek walczyli o wolność a nie gospodarkę rynkową - bardziej o socjalizm z ludzką twarzą.
Kaczyński mentalnie pozostał w socjalizmie, czemu nieraz dawał wyraz. Swobodnie musiał poczuć się choćby na zorganizowanej 2 lata temu konferencji "Odpowiedzialność przedsiębiorców za Polskę". Odbyła się ona w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej, czyli tzw. uczelni Rydzyka, hojnie dotowanej z budżetu.
– Jaka jest odpowiedzialność polskich przedsiębiorców? Odpowiedzialność polskich przedsiębiorców jest odpowiedzialnością - można powiedzieć - na dwóch poziomach. Po pierwsze to jest prowadzenie działalności gospodarczej w sposób, który odpowiada tym wspomnianym już tutaj przeze mnie obiektywnym wymogom. To znaczy zdanie sobie sprawy z tego, że istnieje państwo, że istnieją inni. Że to wszystko trzeba brać pod uwagę. Że jeżeli ktoś nie jest w stanie prowadzić działalności gospodarczej w taki sposób i warunkach, to znaczy, że się po prostu do niej nie nadaje. Ja o tym mówię, bo spotykałem się niejednokrotnie z tymi środowiskami i czasem latały takie pustoloty, które w gruncie rzeczy sprowadzały się do tego, żeby te ograniczenia - mówię tutaj także o relacji z pracownikami - odrzucić - dowodził wtedy Jarosław Kaczyński. •
– No więc jeżeli ktoś we współczesnej Europie, we współczesnej Polsce, nie jest w stanie działać efektywnie, jeżeli te ograniczenia nie będą odrzucone, to po prostu powinien zająć się czymś innym – perorował dosadnie.
Kaczyński zdania nie zmienił
Dlatego kompletnie nie przejmuje się protestami przedsiębiorców w sprawie drastycznych podwyżek składek ZUS. On sam nigdy nie prowadził biznesu, nawet małego, nie musiał szukać klientów, finansować swojej działalności i płacić pensji swoim pracownikom. Wydawnictwa, w których partycypowały jego partie szybko zakończyły żywot a ich majątek się rozpłynął.
Swoim ideom dał wyraz również w ostatnich dniach.
– Małe firmy nie będą bankrutować, jeżeli nauczą się funkcjonować w tej nowej rzeczywistości. Będzie rósł popyt, więc będzie możliwość utrzymania się na rynku – wyjaśniał prezes w "Sygnałach Dnia" nowe pomysły PiS, w tym wzrost płacy minimalnej. Gdyby planowane zmiany składek ZUS weszły w życie, okazałoby się, że mali i duzi przedsiębiorcy stracą znaczącą część swoich dochodów.
Prezes mówił dużo o wzroście płacy minimalnej. Gdyby streścić myśli Kaczyńskiego jednym zdaniem, wyszłoby, że biznesowe elity pasą się na krwawicy najbiedniejszych Polaków i na to zgody dłużej być nie może – pisze Rafał Badowski w naTemat.pl.
– Są tacy w Polsce i poza Polską, którzy są zainteresowani niskimi płacami. Ale nie jest nimi zainteresowana polska gospodarka – tłumaczył Kaczyński, ewidentnie nie rozumiejąc, skąd biorą się pensje.
– Działamy w interesie ogromnej większości, a przeciw tym, którzy z tych niskich płac żyli – dodał. Zarzuty, że po uzależnieniu składek ZUS od dochodu wysokość opłacanych danin wzrośnie, nazwał natomiast "oszustwem".
Prezes wyjaśniał, że PiS buduje "polską wersję dobrobytu". Według przywódcy prawicy co prawda nie ma szans na doścignięcie Zachodu w kilka lat, ale perspektywa jest widoczna.
– To, co robimy, jest w interesie milionów pracowników, jest w interesie przedsiębiorców, wszystkich dobrych przedsiębiorców i takich, którzy patrzą w przyszłość, i w interesie polskiej gospodarki – tłumaczył.