"Prywatne firmy nie powinny cenzurować polityków". Mark Zuckerberg popiera Twittera
Nie do pozazdroszczenia jest sytuacja Twittera od czasu wyboru Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Kontrowersyjny polityk publikuje na platformie posty, które wstrząsają światową opinią publiczną i niosą realne zagrożenia. Z tego powodu Twitter poddawany jest silnej presji ze strony różnych środowisk, optujących za tym, by ocenzurować tweety Trumpa bądź ograniczyć jego aktywność. Głos w sprawie zajął szef Facebooka, Mark Zuckerberg.
Kamala Harris, kandydatka Partii Demokratycznej na prezydenta Stanów Zjednoczonych, zaapelowała ostatnio do Twittera, by zablokował konto Donalda Trumpa. Chodziło o posty obecnego przywódcy USA, które rażąco naruszają regulamin platformy społecznościowej. Według Harris Twitter jest zbyt tolerancyjny wobec amerykańskiego prezydenta, jak donosił The Guardian.
W odpowiedzi na zarzuty Twitter zapowiedział, że nie będzie usuwać tweetów przywódców politycznych, które naruszają regulamin serwisu, ponieważ każdy użytkownik ma prawo do informacji, również tych przekazywanych w sposób kontrowersyjny. Obiecał jednak ograniczenie możliwości interakcji użytkowników z takimi postami.
Szef Facebooka murem za Twitterem
Ze stanowiskiem Twittera sympatyzuje Mark Zuckerberg, twórca i dyrektor generalny Facebooka. – Uważam, że ludzie sami powinni decydować, co jest wiarygodne, w co chcą wierzyć i na kogo głosować. Nie sądzę, że firmy technologiczne lub jakiekolwiek inne powinny w to ingerować – powiedział w wywiadzie dla Fox News.
Zuckerberg bronił również polityki Facebooka dotyczącej reklam politycznych i oskarżeń o szerzenie dezinformacji. – W demokracji jest ważne, aby ludzie sami się przekonali, co mówią politycy. Mowa polityczna jest jedną z najbardziej nadzorowanych w naszym serwisie – zapewniał.
Odniósł się w ten sposób do medialnego spięcia między technologicznym gigantem a kandydatką na prezydenta USA Elizabeth Warren, która stwierdziła, że w celu "złamania monopolu" i "ochrony danych" należałoby odgórnie podzielić firmę. Zuckerberg uznał, że nawet jeśli rodzi się polityczny ruch i złość na firmy technologiczne za nieodpowiednie obchodzenie się z danymi użytkowników, nie znaczy to, że trzeba firmę dzielić.
Jak stwierdził, rozbicie Facebooka nie uczyniłoby przedwyborczego wywierania wpływu na wyborców mniej prawdopodobnym, tylko bardziej. Dlaczego? Bo firmy technologiczne nie mogłyby współpracować w celu zapobiegania takim sytuacjom.