Kurz wokół Facebooka (pozornie) opadł, ale w firmie trwają przygotowania na różne, w tym czarne scenariusze. To jedna z rzadkich okazji zajrzenia w procesy myślowe Marka Zuckerberga, jednego z najpotężniejszych ludzi na świecie. Miejscami jest dość mrocznie.
Dzięki portalowi The Verge mamy okazję przeczytać podczaszkowe studium szefa Facebooka, Marka Zuckerberga. Dziennikarze pozyskali nagrania z dwóch lipcowych wewnętrznych spotkań z pracownikami firmy.
Przypomnijmy pokrótce, że ostatni rok nie był udany dla Facebooka, choćby ze względu na aferę Cambridge Analytica. Firma w drodze ugody z regulatorem (FTC) zgodziła się zapłacić 5 mld dol. kary. To absolutny rekord, dotąd najwyższą karą wlepioną przez FTC było 22 mln dol. dla Google. Tylko nagłówkom medialnym jakoś umknęło, że rekord rekordem, ale to kwota śmiesznie mała. Tylko w 2018 r. Facebook zarobił na czysto przeszło 22 mld dol. To czysty zysk. Nad sprawą pochylił się "The Washington Post", który - powołując się na liczne, aczkolwiek anonimowe źródła - stwierdza, że tę ugodę Facebook zaprojektował poniekąd sam dla siebie. Pośrednim dowodem może być fakt, że po przyznaniu rekordowej kary akcje... poszły w górę.
Afera aferą, wszystko wróciło do normy, firma w ciągu dwóch kwartałów 2019 r. odrobiła spadki z zeszłego roku. Jakie nastroje panują wewnątrz organizacji?
Sporo czasu podczas nagranego spotkania poświęcono polityce. Amerykańscy posłowie, nauczeni już po różnych awanturach, jak Cambridge Analytica czy wpływanie na nastroje wyborców w czasie poprzednich wyborów prezydenckich, patrzą na Facebooka uważniej i niechętnie. Bo mało który rozumie ten biznes, a wszyscy wiedzą, czym w politycznym wymiarze grozi. To już nie przelewki. Niektórzy, jak senator Elisabeth Warren, w celu "złamania monopolu" i "ochrony danych" mówi o odgórnym podziale firmy.
I tego dotyczyło pierwsze pytanie do Zuckerberga. I tu nie miejmy złudzeń, szef Facebooka pójdzie na wojnę z każdym, kto tego spróbuje. Stwierdził, że nawet jeśli rodzi się polityczny ruch i złość na firmy technologiczne za nieodpowiednie obchodzenie się z danymi użytkowników, nie znaczy to, że trzeba firmę dzielić.
Szef Facebooka dodał, że jego zdaniem rząd, nawet gdyby wygrał, co jest nieprawdopodobne, wylałby dziecko z kąpielą.
Jak stwierdził, rozbicie Facebooka nie uczyniłoby przedwyborczego wywierania wpływu na wyborców mniej prawdopodobnym, tylko bardziej. Dlaczego? Bo firmy technologiczne nie mogłyby współpracować w celu zapobiegania takim sytuacjom.
Nie ma zamiaru się spowiadać
I choć trudno się sprzeczać z Zuckerbergiem w tym temacie, to można kwestionować kolejny. Jego zdanie na temat przesłuchań przed politykami, przezwanych medialnie "grillowaniem Zuckerberga". Dlaczego zeznawał jedynie przed amerykańskim kongresem i UE?
Z perspektywy zdroworozsądkowej, zgoda, po co ciągać człowieka po komisjach, w których mówi to samo nic nie rozumiejącym z cyfrowego biznesu politykom i odpowiada na pytania, które nadają się do branżowego przedszkola, nie na szczyt władzy.
Ale z każdej innej perspektywy, to już zahacza o butę. Bo skoro Facebook płaci w danym kraju ochłapy podatków, a nie podatki, to może chociaż jego szef by zaszczycił polityków swoją obecnością. Przypomnijmy, podatek, jaki Facebook zostawił w Polsce za 2018 r. to 1 mln zł, przy przychodzie ponad 51 mln zł (większość to naturalnie sprzedaż zagraniczna do Irlandii).
Ale po co od razu podatki wyciągać. W Cambridge Analytica wyciekły dane przeszło 2,7 mln Europejczyków, w tym niecałych 60 tys. Polaków. I tak, użytkownik z Europy Środkowo-Wschodniej przeliczony na dolary przychodu jest wart mniej niż ten z Zachodniej, jeszcze mniej niż z Ameryki Północnej. Ale tych 60 tys. ludzi ucierpiało przez facebookową indolencję. O żadnych ugodach z polskim regulatorem też nie słychać. Facebook został w Polsce pozwany, ale sprawa na razie jest groteskowa.
W dalszej przemowie Zuckerberg uderza w dobrze znane i powtarzane już wielokrotnie tony, w służbę społeczności, w czynienie dobra, w to, że inni krytykują, bo Facebook jest takim sukcesem, taki duży i potężny (w domyśle - zazdroszczą). Pochwalić jednak trzeba, przyznał, że pytania o obszar regulacji nad pięcioma największymi technologicznymi firmami na świecie są jak najbardziej zasadne i Facebook chce dorzucić swój wkład w merytoryczną dyskusję.
Co powiedzieć znajomym, którzy nie lubią Facebooka?
Tu Zuckerberg podzielił się całkiem wnikliwą obserwacją - że dotąd starał się koncentrować na treści i produkcie, mniej na postrzeganiu. Ale reguły gry się zmieniły.
Czyli zmiana narracji, nie co ci dajemy, a co robimy jako całość, mocniej promowana misja i kultura organizacji, w miejsce zaspokajania indywidualnych, doraźnych potrzeb.
Padały też pytania o kryptowalutę Facebooka (Libra) i klon Tik-Toka (Lasso), jaki firma testowała w Meksyku, potem USA. Ciekawe pytanie padło później, o to, jak Zuckerberg łączy odpowiedzialność biznesową wobec udziałowców z działaniami na rzecz społeczności. Odpowiedź była długa i wymijająca, Zuckerberg zasadniczo powspominał różne wpadki firmy, za które każdy inny menedżer by wyleciał, ale dzięki zachowaniu kontroli nad większością głosów, jest nieusuwalny.
Reklama.
Jeśli [Elisabeth Warren - przyp. red.] zostanie wybrana na prezydenta, to założę się, że będziemy mieli proces. Założę się, że go wygramy. A czy to wciąż będzie beznadziejna sytuacja dla nas? Tak, bo nie chcę procesować się z własnym rządem. [...] Na koniec dnia, jeśli ktoś spróbuje zagrozić czemuś tak egzystencjalnemu, wchodzisz na matę i walczysz. Czytaj więcej
Nie zamierzam przybywać na każde kolejne przesłuchanie na całym świecie. Wielu różnych ludzi by chciało. Kiedy w zeszłym roku pojawiły się problemy z Cambridge Analytica, zeznawałem przed Kongresem, zeznawałem w UE. To nie ma sensu, bym robił to w każdym kraju, który tego żąda i - szczerze - nie ma nawet jurysdykcji, by się tego domagać. Czytaj więcej
Nie mamy już tego luksusu. Przez jakieś 10 lat działania firmy mieliśmy więcej pochlebnej prasy, niż moim zdaniem zasługiwaliśmy. Nie tylko Facebook, cały przemysł technologiczny. W ciągu ostatnich paru lat wiele się zmieniło, szczególnie od wyborów w 2016 r., teraz ludzie są bardziej świadomi różnych problemów i i wahadło percepcji przesuwa się, lub przesunęło się, w stronę koncentracji na tych problemach. Czytaj więcej
Mam szczęście właśnie dzięki strukturze, jaką mamy. Myślę, że niektórzy ludzie nie mają tej elastyczności, by skupić się na tym, co słuszne w długim okresie, bo ograniczają je krótkookresowe zależności. Czytaj więcej