VAT na e-booki spadł, ceny ani drgną. Czytelnicy są wściekli, ale nie znają całej prawdy

Izabela Wojtaś
„E-booki powinny być tańsze od książek papierowych!”, „Skąd te ceny?!”, „Wydawcy się zmówili?” – takie komentarze zalewają media społecznościowe po obniżce VAT-u na e-booki.
Obniżono VAT na e-booki, a ceny nie spadły. Dlaczego? Fot. pixabay.com
Wielbiciele czytników nie kryją niezadowolenia. Nadeszła długo wyczekiwana obniżka podatku VAT na e-booki, ale wraz z nią nie zaczęły lawinowo spadać ceny. A przecież powtarzano nam, że właśnie przez wyższy VAT e-booki są zbliżone cenowo do papierowych książek. Czytelnicy wietrzą spisek – wydawcy się zmówili, żeby nabić sobie kieszenie. W końcu oszczędzają na druku, transporcie i obsłudze sprzedaży.

O ile powinny spaść ceny? Skoro VAT obniżono z 23 do 5 proc., czyli o 18 pkt proc., to ceny powinny spaść o mniej więcej 15 proc. Jak wskazuje Robert Drózd, autor bloga Świat Czytników, e-book kosztujący 24,60 zł powinien teraz kosztować 21 zł.


Faktycznie nastała złota era wydawców e-książek? A może dopiero zaczną zarabiać?

E-booki i tak są tańsze
– Weźmy aktualną nowość, np. reportaż, który ma cenę okładkową 35 zł. W księgarniach bez promocji cena e-booka wynosi 25–30 zł, co trzeba przyznać, że wrażenia nie robi. Ale po chwili jedna czy druga księgarnia ma tego e-booka w promocji, a to oznacza, że można go kupić za 15-20 zł. I to już jest bardzo duża oszczędność w stosunku do papieru – wyjaśnia Robert Drózd.

Koszty druku to mit
E-booków się nie drukuje, to spora oszczędność, podnoszą miłośnicy elektronicznych książek. Czy faktycznie? To mit. Druk ma niewielki wpływ na cenę książki. Musimy pamiętać, że tak naprawdę kupujemy treść. Druk to tylko składowa. Mieczysław Prószyński, znany wydawca, parę lat temu oszacował tę kwotę na kilka złotych, Michał Szafrański na swoim blogu napisał wprost – druk książki w twardej oprawie kosztował go 5,60 zł na egzemplarz.

Gdzie zatem nasze 5,60 zł?
W innych kosztach. Wydawcy poza kosztami, które ponoszą przy publikacji wydań papierowych, płacą jeszcze za serwery, przygotowanie i testowanie formatów mobilnych czy znaków wodnych.

– Książki w formatach EPUB i MOBI ktoś musi złożyć i przetestować na czytnikach. Wydawcy nie mają zwykle od tego specjalistów i zlecają taką konwersję wyspecjalizowanym firmom. Swoje kosztuje przygotowanie znaku wodnego, który stanowi zabezpieczenie książki przed nielegalnym kopiowaniem. Są też koszty księgarni. Utrzymanie serwerów, takich usług, jak wysyłka książek na Kindle czy chmurę Dropboxa – doprecyzowuje Robert Drózd.

Księgarnia z e-bookami to drogi biznes
Wielu osobom wydaje się, że prowadzenie księgarni z e-bookami to złoty interes. W końcu to bezkosztowy biznes. Stawiasz stronę, wrzucasz książki, obsługę możesz ogarnąć po godzinach. – Publio, czyli księgarnia należąca do Agory, zatrudnia kilkanaście osób i wszystkie zajmują się tematyką e-booków oraz audiobooków – zdradza prowadzący blog Świat Czytników.

Czym dokładnie się zajmują? Jak się okazuje, sama obsługa klienta to praca na pełny etat. – W przypadku książek papierowych rzadko się zdarza, aby czytelnik przyszedł do wydawnictwa, bo zauważył literówkę. Jeśli ktoś zauważy literówkę w e-booku, pisze do księgarni, a ta do wydawcy. Podobnie, jeśli e-book nie działa dobrze na jakimś czytniku czy tablecie – dodaje ekspert.

Mamy wybujałe oczekiwania
E-booki w Polsce wcale nie są takie drogie. Na rynku działa prężnie kilkanaście księgarń, nie mamy monopolisty w postaci Amazona, który dyktowałby ceny, więc panuje zdrowa konkurencja cenowa. Długo wyczekiwana obniżka VAT-u sprawi, że wydawanie e-booków w końcu zacznie się opłacać.

– Jeśli ktoś odwiedzał Targi Książki, to widział, że wydawcy za bardzo e-bookami się nie chwalili. Owszem, wydawali je, ale raczej traktowali jako zło konieczne. Była obawa o kanibalizację - że jeśli ktoś kupi e-booka, to nie kupi książki papierowej, tym samym wydawca zarobi mniej – słusznie zauważa Drózd.

Okiem wydawców
Przed obniżką e-booki były dla wielu wydawców po prostu nieopłacalne. Fanów czytników jednak ciągle przybywało, więc musieli sprostać ich oczekiwaniom. Nawet przy niskiej opłacalności. Często starali się to obchodzić, wydając wersją elektroniczną miesiąc po premierze. Teraz będą to mogli robić od razu, bez obaw o straty.

Robert Drózd prognozuje, że z czasem zaczną spadać ceny niepromocyjnych e-booków. To chyba dobra informacja. Nie będzie trzeba czekać na przeceny, żeby kupić wydanie elektroniczne w akceptowalnej kwocie. Oby nastąpiło to jak najszybciej.