Zachęcają do PPK pożyczką na wkład własny? To manipulacja, wystarczy na mieszkanie z kartonu

Izabela Wojtaś
Jeśli szukasz pieniędzy na wkład własny, podpowiadam – na pewno nie z PPK. Chyba że brakuje ci 2 proc. Resztę możesz pożyczyć co najwyżej od rodziny.
PPK jako wkład własny? Nie daj się nabrać. Fot. 123rf.com
Rządowe programy emerytalne nigdy nie cieszyły się dobrą sławą. OFE, początkowo zachwalane, dziś jest tylko ponurym wspomnieniem. Teraz pojawiło się PPK. Promocja programu trwa – trzeba jakoś zachęcić, nas, rodaków, do przyłączenia się do Pracowniczych Planów Kapitałowych. Po fiasku OFE i porażce ZUS-u, który otwarcie mówi: emerytur nie będzie, nie jest łatwo.

W ministerialnych kuluarach pracują jednak tęgie głowy, które wiedzą, w które struny ludzkiej psychiki uderzyć, żeby zadziało. I co? Sen z powiek większości 25–30-latków spędza 20-procentowy wkład własny na mieszkanie. Jak się okazuje, dziś łatwiej otrzymać w banku kredyt niż uzbierać 60-100 tys. zł, bo o takich kwotach mówimy. Można więc zachęcić nas do oszczędzania na emeryturę nieoprocentowaną pożyczką z PPK.


PPK da Ci nieoprocentowaną pożyczkę na wkład własny
Na papierze wszystko wygląda pięknie, a media szumnie rozpisują się na temat tej „wspaniałomyślnej” propozycji. A brzmi ona tak: z pieniędzy zgromadzonych w PPK będziesz mógł skorzystać nie tylko na emeryturze, lecz także w ramach nieoprocentowanej pożyczki przy okazji brania kredytu na mieszkanie lub dom.

– Możliwa będzie wypłata nawet 100 proc. środków zgromadzonych w PPK. Pieniądze te trzeba będzie jednak w całości oddać, a spłata będzie się musiała rozpocząć min. 5 lat od daty wypłaty i zakończyć przez upływem 15 lat. Z środków zgromadzonych na PPK będą mogli skorzystać pracownicy, którzy nie ukończyli 45 roku życia. Będą to mogli zrobić raz, chyba że będą chcieli sfinansować tę samą inwestycję w innej instytucji finansowej – wyjaśnia Grzegorz Culepa, ekspert z PKO Banku Polskiego i dodaje, że za wypłatę nie będzie pobierana żadna opłata.

Pożyczki wystarczy co najwyżej na 2–4 proc. wkładu
Nie zawsze jednak nasze wyobrażenia mają pokrycie w rzeczywistości. Dobra w teorii propozycja wydaje się zupełnie pomijać relania rynku mieszkaniowego. Opcje są dwie: albo ktoś nie policzył, ile tych oszczędności możemy zgromadzić i de facto pożyczyć, albo zabawiono się naszymi emocjami.

Fakty są jednak nieubłagane: osoba zarabiająca 4 tys. zł brutto po pięciu latach oszczędzania zgromadzi w PPK niewiele ponad 11 tys. zł, jeśli poczeka jeszcze pięć lat, to kapitał urośnie do trochę ponad 22 tys. zł... To dużo mniej niż 20-procentowy wkład własny na mieszkanie w średnim czy dużym mieście.

– Mam wrażenie, że propozycja jest niespecjalnie przemyślana. Trzeba sobie powiedzieć tak: mieszkanie w Warszawie, takie najmniejsze z najgorszych, to wydatek rzędu 300–400 tys. zł. A przy pensji 4 tys. zł brutto po pięciu latach zgromadzimy kapitał w wysokości ok. 11 tys. zł, to jest 2–3 proc. wartości mieszkania – zdradza swoje wątpliwości prof. Hanna Kuzińska, ekspertka w dziedzinie finansów z Akademii Leona Koźmińskiego.

To nie zadziała
Jak się okazuje to, co wydawało się proobywatelskim posunięciem, w efekcie jest najgorszą psychologiczną manipulacją. Jest też druga opcja: zaproponowano, ale nie policzono. Nie wiem, która wersja jest bardziej przerażająca. Jeśli bowiem to tylko kwestia złych kalkulacji, to strach pomyśleć, jak liczono opłacalność PPK.