
Fliperka wdała się w konflikt z fiskusem. Poszło o nabycie i sprzedaż czterech mieszkań w Warszawie. Skarbówka przeprowadziła kontrolę i wykazała, że wszystkie transakcje miały cechy działalności gospodarczej, z czym nie zgodziła się sama zainteresowana. Zaskarżyła decyzję fiskusa do sądu z efektem nie najlepszym dla siebie.
Sprzedawała mieszkania z powodu "zmian życiowych"
Kobieta w ciągu dwóch lat nabyła cztery mieszkania w Warszawie, o wartości 123-130 tys. zł każde. Schemat działania był dość standardowy dla zjawiska flipingu: nabyła je w złym stanie technicznym, wyremontowała tanimi sposobami, a potem sprzedała każde za kwotę powyżej 200 tys. zł.
W sądzie chciała wygrać, argumentując się, że zarządza majątkiem prywatnym, a sprzedaż mieszkań była efektem zmian życiowych. Jej zdaniem nie działała w sposób zorganizowany, a sprzedaż wymuszały okoliczności niezależne od niej. Fliperka miała przejść rozwód, a jeden lokal przekazać synowi, który miał prowadzić wynajem, ale zabrakło chętnych.
Kontrola skarbowa wykazała jednak, że wszystkie cztery transakcje charakteryzowały te same elementy – mieszkania kupiła na kredyt, remontowała je z pomocą byłego męża i znajomych, do sprzedaży dochodziło w krótkim czasie po ukończeniu prac, a z zarobionych pieniędzy spłacała kredyt… i nabywała kolejne nieruchomości.
Różnice między ceną nabycia a zbycia każdego z mieszkań również utrzymywały się na podobnym poziomie, a świadkowie zeznali, że ceny były negocjowane. Do tego za każdym razem remont odbywał się z użyciem najtańszych materiałów, co sugerowało przeznaczenie mieszkań do szybkiego zbycia.
Zobacz także
Porażka fliperki w sądzie
Naczelnik urzędu skarbowego i dyrektor Izby Administracji Skarbowej stwierdzili, że to planowe i nastawione na zysk działanie biznesowe. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie, do którego kobieta skierowała sprawę, podtrzymał stanowisko fiskusa.
"Możemy nawet na podstawie sprzedaży jednego mieszkania, jednego domu stwierdzić, że działalność ma znamiona działalności gospodarczej, a co dopiero przy czterech mieszkaniach" – podano w uzasadnieniu wyroku. Formalnie więc kobieta rozpoczęła prowadzenie działalności gospodarczej i musi od niej zapłacić zaległy podatek.
Jak podaje Bankier.pl fliperka złożyła skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który ją oddalił. W uzasadnieniu podkreślono, że liczba sprzedanych mieszkań nie decyduje o uznaniu działań podatnika za działalność gospodarczą.