Na Marsa możemy dolecieć w zupełnie nowy sposób. Oto technologie, które rozważamy

Katarzyna Florencka
Tempo naszych kosmicznych podróży wciąż jest zbyt małe. Aby możliwe były w miarę regularne loty na inne planety (np. na Marsa), może się okazać, że będziemy musieli pożegnać się z tradycyjnymi rakietami o napędzie chemicznym.
Do podróży ludzi na Marsa może być wykorzystywana zupełnie inna niż dotychczas technologia rakietowa. Fot. 123rf.com
Misje kosmiczne nie startują akurat wtedy, kiedy mamy na to ochotę. Wręcz przeciwnie, musimy specjalnie czekać na najbardziej korzystne położenie względem ciała niebieskiego, na które chcemy coś wysłać. W przypadku Ziemi i Marsa odległość dzieląca dwie planety waha się pomiędzy 54,6 mln km a 401 mln km – różnica jest więc dość znacząca.

Nawet jednak wtedy podróż zajmuje aż dziewięć miesięcy, a rakieta potrzebuje paliwa na całą podróż (i, rzecz jasna, ewentualną podróż powrotną). Czy można ten czas skrócić? Problem ten rozważa dziennikarka naukowa BBC Mary-Ann Russon. Zauważa ona, że ograniczenie to dotyczy rakiet o napędzie chemicznym – zaś inżynierowie cały czas pracują nad alternatywnymi technologiami.


Opcja z przesiadką
Jedną z rozważanych propozycji jest tzw. napęd jądrowo-elektryczny (ang. nuclear thermal electric propulsion). Co ciekawe, jego zastosowanie wymagałoby od astronautów... przesiadki w trasie. To nie żart: jedynie środkowa część podróży odbywałaby się z użyciem tej technologii, na start i lądowanie kapsuła z astronautami musiałaby dołączać się do tradycyjnej chemicznej rakiety.

Dlaczego więc w ogóle zawracać sobie tym głowę? Odpowiedź jest prosta: prędkość. Napędzanie rakiety silnikiem opartym o niewielki reaktor jądrowy pozwoliłoby skrócić czas podróży na Marsa z dziewięciu miesięcy nawet do trzech.

A może to, co już mamy?
Inna opcja znajdująca się w naszym zasięgu to ulepszenie stosowanego już silnika jonowego. Do generowania ciągu wykorzystuje on rozpędzone jony i jest jednym z najwydajniejszych silników, stosowanym m.in. do zasilania satelitów. Problem polega na tym, że wyposażony w niego pojazd porusza się z bardzo małym przyspieszeniem.

Nad rozwiązaniem tego problemu pracuje firma Ad Astra. Proponowany przez nią silnik miałby używać fal radiowych do do jonizacji i podgrzewania paliwa, a następnie przyspieszać powstałą "zupę" zjonizowanych cząsteczek (czyli plazmę) za pomocą pola magnetycznego.

Inna kwestia to jak wytworzyć potrzebną do działania tego systemu energię elektryczną. Tutaj również możemy nie uciec od umieszczenia na statku reaktora jądrowego: naukowcy proponują, aby w ten sposób napędzać rakietę niosącą na Marca załogę ludzi. Dla mniejszych ładunków powinna wystarczyć energia słoneczna.