To nim Morawiecki kusił przedsiębiorców. Wiemy, kiedy wejdzie w życie estoński CIT
Już w 2021 ma wejść w życie tzw. estoński CIT – poinformował z rozmowie z PAP Jan Sarnowski, wiceminister finansów. Pierwszy projekt ustawy ma być gotowy wiosną 2020 r.
– Analizując wpływ nowo wprowadzonych regulacji na stan finansów publicznych w Estonii, zauważyliśmy, że po trzech latach wpływy z CIT wracają do punktu wyjścia, a nawet zaczynają go przekraczać – powiedział wiceminister finansów.
Czym różni się estoński CIT od polskiego?
Mówiąc najprościej, te rozwiązania różnią się momentem zapłacenia podatku. Polski CIT płacony jest przez firmy od wypracowanego w danym roku zysku. Estoński CIT płacony jest przez firmy dopiero w momencie wypłaty tego zysku z firmy w formie dywidendy.
– Estoński CIT, czyli taka forma opodatkowania zysków, która przesuwa jakikolwiek podatek na czas wyciągania zysków z firmy, a więc jeśli przedsiębiorca inwestuje, nie płaci tego podatku – powiedział PAP Mateusz Morawiecki podczas spotkania z przedsiębiorcami.
Jak na estońskim CIT skorzystają przedsiębiorcy?
Wartość deregulacyjna podatku estońskiego – jak słusznie zauważają eksperci Grant Thornton – jest nie do przecenienia. Po jego wejściu przedsiębiorcy nie będą już musli prowadzić ewidencji księgowej do celów podatkowych – do ustalenia wysokości wydatków wystarczy udokumenetowanie dywidendy. Co ważne, uproszczeniu ulegną zasady odprowadzania tej daniny.
Co to oznacza w praktyce? Dopóki pieniądze z zysku będą reinwestowane, dopóty firma nie zapłaci podatku. A to znacząco poprawia jej płynność finansową.
Po raz pierwszy o estońskim CIT usłyszeliśmy w trakcie exposé Mateusza Morawieckiego. Premier obiecywał wtedy szereg ulg dla przedsiębiorców, w tym mały ZUS i właśnie estoński podatek od osób prawnych. Co ciekawe, pomysł ten wyszedł od opozycji.