Choć kościół podatków nie płaci, to je pobiera. Absurd z kolędy

Izabela Wojtaś
Ksiądz pobiera od ministrantów procent od pieniędzy zebranych podczas wizyt duszpasterskich. Umownie określane jest to „podatkiem ministrancki”. Choć brzmi to jak kiepski żart, to praktyka jest ponoć powszechna.
Podatek ministrancki na Podkarpaciu. Absurdy z kościelnej kolędy. Fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta
W sieci zawrzało po wpisie pana Rafała z Trójmiasta. Opisał w nim swoją krótką rozmowę z ministrantem. Wynikało z niej, że ministranci muszą oddawać księżom procent z tego, co ubierają podczas wizyt duszpasterskich. Post udostępniono aż 7,5 tys. razy.

Historia ministranckiego podatku
– Przychodzi do mnie do pracy młody chłopak 11–13 lat. Trzyma w woreczku drobne pieniądze 20,10,5,2,1 zł wszystkiego około 300 zł. Proszę Pana, czy dał by Pan radę wymienić mi te pieniążki na grubsze? – pisze pan Rafał we wpisie na Facebooku.

I dodaje: Prawie wszystko wymienione na ladzie leżą jeszcze dwa banknoty po 50 zł i jeden 10 zł, daj chłopcze te dwie pięćdziesiątki, to dam Ci jeszcze całe 100 zł, nie proszę Pana to muszę zostawić (teraz najlepsze) Muszę to zostawić bo muszę zapłacić księdzu podatek ministrancki 30 zł od jednej kolędy, ministrant.


O jakie pieniądze chodzi?
Z reguły chłopcy, którzy chodzą z księdzem, dostają od domowników pieniądze. Nie są to wielkie kwoty, najczęściej od dwóch do dziesięciu złotych. W skali całego dnia mogą jednak uzbierać nawet 200–300 zł.

Opłata nazywana jest potocznie „podatkiem ministrancki”, a jej pobieranie podobno jest powszechną praktyką w wielu parafiach w całej Polsce. Chłopiec w rozmowie z p. Rafałem wyjaśnia, że każdy ministrant musi zapłacić księdzu za przechodzoną kolędę podatek ministrancki w kwocie 30 zł.

Częsta praktyka
Mężczyzna był zdumiony, że chłopcu muszą dzielić się z księżmi tym, co uzbierają podczas wizyt. W swoim wpisie nie przebierał w słowach, opisując swoje zdziwienie całą sprawą. Pod wpisem pojawiło się wiele komentarzy, w których internauci pisali, że taka praktyka jest im powszechnie znana.

Oburzonych było wielu, ale pojawiały się też głosy broniące. Niektórzy pisali, że choć w ich parafiach taka praktyka jest powszechna, to nie ma w niej nic złego, bo za zebrane pieniądze księża organizują ministrantom wakacyjne wyjazdy. Nie wiadomo, na co konkretnie idą pieniądze z podatku ministranckiego. Prawdą jest jednak to, że kościół i pieniądze to zawsze były, są i będą sporne tematy.

Niefortunne określenie?
Najwięcej zamieszania wywołuje zapewne sama nazwa. W końcu jak księża, którzy nie płacą podatku, mogą go pobierać. Nie wystarczają im pieniądze, które płacimy na Fundusz Kościelny.

Jak pisaliśmy niedawno, w ciągu ostatnich czterech lat dotacje na Fundusz znacznie wzrosły. W porównaniu z 2014 rokiem dzisiejsza kwota wzrosła o ponad 50 proc. Wtedy na fundusz przeznaczano 94 mln rocznie, w tym 2018 r. dotacja wzrosła do 156 mln.