Byli uwięzieni w samolocie na wiele godzin. Obsługa kazała im płacić za napoje

Patrycja Wszeborowska
Latanie tanimi liniami lotniczymi wiąże się z wieloma niedogodnościami, takimi jak bombardowanie pasażerów reklamami z głośników czy brak darmowych przekąsek i napojów. Jednak utrapienie, które zaserwował swoim klientom Ryanair w Budapeszcie, było ekstremalne. Pasażerowie wybierający się na wakacje na Wyspy Kanaryjskie zostali uwięzieni na pokładzie samolotu przez 6 dodatkowych godzin, bo pilot musiał „spalić paliwo”.
Pasażerowie Ryanaira utknęli w samolocie na 6 godzin. Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Nie podano nawet wody
Początkowo maszyna miała wyruszyć z węgierskiego lotniska o 6:30 rano. Plany zostały szybko zweryfikowane, gdyż po wejściu pasażerów na pokład okazało się, że samolot jest za ciężki, by wystartować. Wszystko z powodu zatankowania zbyt dużej ilości paliwa i całkowitego zapełnienia samolotu.

Z powodu uszkodzenia elementu odpowiedzialnego za spuszczanie paliwa, nie udało się tego zrobić w tradycyjny sposób, jak podaje portal fly4free.pl. Piloci wpadli więc na pomysł, by spalić paliwo „ręcznie”, krążąc po płycie lotniska. Według relacji pasażerów maszyna jeździła po porcie przez półtorej godziny, a następnie skierowano ją do bocznego sektora, gdzie spalanie trwało dalej.


Turyści byli oburzeni. W ciągu trwającego prawie 6 godzin opóźnienia narzekali na smród spalin, doskwierające zimno na pokładzie i brak wody. Co prawda po trzech godzinach spalania paliwa załoga zaproponowała im napoje, jednak w ramach płatnego serwisu. Uwięzienie na lotnisku okazało się problemowe również dla pasażera z nałogiem nikotynowym, który zdecydował się zapalić papierosa w toalecie. Na miejsce wezwano policję, jednak mężczyzna dobrowolnie opuścił samolot.

Ryanair przeprasza
Ostatecznie samolot wyleciał z Budapesztu o 12.19, jednak musiał zrobić jeszcze międzylądowanie w Madrycie... by zatankować. W przeciwnym razie mogłoby nie wystarczyć paliwa na podróż na Wyspy Kanaryjskie.

Ryanair wydał już komunikat w tej sprawie, w którym przeprosił wszystkich pasażerów i zapewnił, że mają prawo ubiegać się o odszkodowanie w wysokości 600 euro. Zbadanie tej sprawy zapowiedział również węgierski rząd.

To niejedyne kłopoty taniego przewoźnika w ostatnim czasie. – Zasady Ryanaira dotyczące opłat za bagaż podręczny są "przesadne" – stwierdził niedawno hiszpański sąd, nakazując równocześnie taniemu przewoźnikowi zwrot opłaty pobranej od jednej z pasażerek.