Kryzys nie wyhamuje programów społecznych. Wiemy, co będzie z 500 plus

Katarzyna Florencka
Kryzys spowodowany przez epidemię koronawirusa na razie nie zagraża wypłatom w ramach programów takich jak 500 plus. Gorąco zapewnia o tym minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.
Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zapewnia, że kryzys spowodowany koronawirusem nie zagraża 500 plus. Fot. Andrzej Michalik / Agencja Gazeta
– Programy, które przygotowaliśmy dziś nie wymagają żadnych korekt, ani nie zakładają limitu, ograniczenia żadnego z prowadzonych przez nas programów społecznych – stwierdziła Emilewicz w TVN24, o czym poinformował PAP Biznes. Jak zapewniła minister rozwoju, "dzisiaj na pewno nie mówimy o zawieszaniu programów społecznych".

Rząd szuka pieniędzy

Tak twarda deklaracja co do programu 500 plus – którego tego roczny koszt to ok. 40 mld zł – jest dość zadziwiająca w kontekście aktualnej sytuacji gospodarczej. Wiele firm z dnia na dzień praktycznie przestało działać, ich sytuacja finansowa jest tragiczna, a w najbliższym czasie pracę może stracić nawet kilka milionów Polaków. Rząd ogłosił tydzień temu ogólne założenia tzw. tarczy antykryzysowej, która ma pomóc polskim przedsiębiorcom – ale na konkret cały czas czekamy. Warto też pamiętać, że nawet te wstępne plany zostały przez samych zainteresowanych ostro skrytykowane jako zdecydowanie zbyt powściągliwe w tak dramatycznej sytuacji.


Tymczasem raz po raz słyszy się o tym, skąd PiS próbuje wyciągnąć pieniądze na tarczę antykryzysową. Z informacji "Gazety Wyborczej" wynika, że brakujące środki rząd chce wyciągnąć z m.in. Funduszu Rezerwy Demograficznej – stworzonej w 1999 r. rezerwy emerytalnej na czas po 2025 r., kiedy znacznie wzrośnie liczba osób w wieku nieprodukcyjnym.

Do pomocy ruszył również Narodowy Bank Polski. Jedną z decyzji była pierwsza od pięciu lat obniżka stóp procentowych. Teraz przyszedł czas na "zebranie" pieniędzy na sfinansowanie tarczy antykryzysowej. Do tej pory NBP zdążył dodrukować ponad 8 mld zł.

Oprócz tego nawet politycy PiS zaczynają już nieoficjalnie przyznawać, że nie ma szans na szumnie zapowiadane przez Jarosława Kaczyńskiego podczas jesiennej kampanii wyborczej dalsze podnoszenie płacy minimalnej. Największym problemem jest teraz raczej to, jak nie dopuścić do skokowego wzrostu bezrobocia z powodu epidemii koronawirusa.