Rekrutacja w czasach zarazy. Tak wygląda teraz polski rynek pracy

Patrycja Wszeborowska
Bankructwa firm, spowolnienie gospodarcze, redukcje etatów i problemy kadrowe - malowany w przekazach medialnych obraz nie budzi optymizmu wśród osób poszukujących pracy. Jednak choć ofert w poszczególnych branżach - zwłaszcza tych, które przez sytuację epidemiologiczną oberwały najbardziej - jest wyraźnie mniej, to sytuacja na rynku pracy nie budzi grozy. Rekruterzy podkreślają jednak, że koniunktura dynamicznie się zmienia.
Rekrutacja w dobie pandemii koronawirusa odbywa się głównie telefonicznie lub za pomocą wideokonferencji. Pexels.com

Bezskuteczne poszukiwania pracy

Dorotę epidemia koronawirusa dotknęła w trakcie poszukiwań pracy. Z zawodu jest architektem krajobrazu i choć poszukuje stanowiska w branży, rozgląda się również za ofertami pracy w obsłudze klienta - tak na wszelki wypadek.

– Kilku pracodawców odpowiedziało na moją aplikację, zapowiadając zainteresowanie i przyszły kontakt w celu ustalenia rozmowy, ale to było przed ogłoszeniem pandemii. Do tej pory dwie firmy poinformowały mnie, że na obecną chwilę zawieszają rekrutację, u reszty cisza, mimo wcześniejszych sygnałów umówienia spotkania rekrutacyjnego – stwierdza.


Uczucie zawieszenia w próżni mocno ją irytuje. Nie wie, na czym stoi i jak długo będzie tkwić w takiej stagnacji. – Siedzę teraz w domu i nie zarabiam – kwituje gorzko.

Podobne odczucia ma Alicja. W zeszły piątek dowiedziała się, że traci pracę w szkole językowej jako doradca klienta. Do kwestii utraty pracy podeszła bardzo emocjonalnie i choć czeka ją jeszcze miesiąc wypowiedzenia, zdążyła już podesłać swoją kandydaturę na około 30 ofert pracy.

– Do tej pory wszędzie, dokąd wysłałam zapytania, otrzymałam odpowiedź, że z powodu zagrożenia epidemiologicznego wszelkie rekrutacje zostały wstrzymane – wspomina kobieta.

Liczy się zdolność adaptacji

Sebastian jest zawodowym aktorem. Z dniem ogłoszenia zamknięcia szkół, zamknęły się również ośrodki kultury, w których prowadził regularne zajęcia teatralne.

– Z dnia na dzień moje stałe źródło utrzymania zniknęło. Teraz staram się przywrócić chociaż część tego, co straciłem, w wersji online – wyznaje.

Jak zauważa, ofert pracy nie brakuje, jednak nie w branży artystycznej, która z powodu epidemii praktycznie zamarła. Na szczęście, jak mówi, jest „zabezpieczony” - nie dość, że ma oszczędności, to dodatkowo nauczył się robić strony w WordPressie, montować filmy i obrabiać zdjęcia. Teraz uczy się również programowania.

– Jakoś to będzie. My, artyści, mamy wspaniałą „supermoc” - potrafimy się zaadaptować do nowych warunków – śmieje się.

Jak zauważa Mateusz Żydek, rzecznik prasowy firmy rekrutacyjnej Randstad, wszystko wskazuje na to, że Polaków czeka przemeblowanie rynku pracy.

– Trudno spodziewać się, jak rynek pracy będzie wyglądał za tydzień lub dwa miesiące, bo sytuacja zmienia się dynamicznie. Dziś widzimy, że pojawiają się ograniczenia zapotrzebowania na pracowników, szczególnie w branżach, które są zmuszone do zaprzestania działalności – wskazuje w rozmowie z INNPoland.pl.

Zapotrzebowanie na pracowników

Z drugiej strony są firmy, które w tej sytuacji wykazują wzmożone zapotrzebowanie na pracowników tymczasowych. Jak wylicza rzecznik, jest to przede wszystkim branża handlowa, e-commerce, branża spedycyjna i kurierska oraz produkcja żywności, środków higieny i środków czystości. Segmenty te odczuły bowiem skutki specustawy, która zatrzymała w domach pracowników opiekujących się dziećmi w okresie zawieszenia zajęć szkolnych.

– Co więcej, nadal jest wiele firm, które dziś funkcjonują tak, jak dotychczas, na przykład z branży informatycznej. Tam procesy rekrutacyjne są tak samo intensywne, jak dawniej. To samo tyczy się stanowisk, które stale lub czasowo mogą być wykonywane z domu – zauważa ekspert.

Asia, która w firmie eventowej była PR-owcem, straciła pracę z powodu epidemii koronawirusa. Mimo to nie narzeka na brak ofert na stanowiska związane z marketingiem, mediami społecznościowymi czy dziennikarstwem. 

– Miałam już kilka rozmów rekrutacyjnych i wszystkie były przeprowadzone przez telefon lub wideokonferencję. W ofertach, na które aplikowałam, proponowana jest praca zdalna do czasu, aż sytuacja zdrowotna w kraju się uspokoi. Czuć trochę większy zastój w procesach rekrutacyjnych, ale oferty nadal są – przekonuje.

Rekrutacja online

Asię ponadto cieszy brak dojazdów - dzięki rekrutacjom online nie musi jeździć z jednego krańca Warszawy na drugi na pół godziny rozmowy kwalifikacyjnej.

– Obecna sytuacja związana z pandemią koronawirusa nie zmieniła ery pracy, a uwidoczniła i zintensyfikowała działania wykorzystujące nowoczesne technologie. Od kilku lat w obszarze rekrutacji można zaobserwować przeniesienie komunikacji do sfery zdalnej, czyli telefonicznej lub internetowej – zauważa w rozmowie z INNPoland.pl Agnieszka Adamiec, ekspertka rynku pracy z agencji rekrutacyjnej Manpower.

Jak dodaje, dzięki spotkaniom zdalnym proces staje się szybszy, bardziej płynny i elastyczny. – Zarówno kandydat, jak i rekruter mogą znacznie sprawniej koordynować kolejne kroki rekrutacji. O wiele łatwiej jest ustalić wspólny termin rozmowy telefonicznej lub wideokonferencji niż dopasować kalendarze osób do spotkania bezpośrednio – przekonuje.

– Zaryzykowałbym stwierdzenie, że rekrutacja za pośrednictwem internetu może być mniej stresująca dla kandydata, który bierze w niej udział – wtóruje jej Mateusz Żydek. – Niektóre rekrutacje mogą odbywać się w trybie "na żądanie", co oznacza, że kandydat dostaje od rekrutera nagrane pytania i może na nie odpowiedzieć wtedy, kiedy mu to odpowiada, np. wieczorem, gdy rekruter już nie pracuje – dodaje.

Pracę wciąż można znaleźć

Nadzieję na znalezienie pracy budzi również historia Alicji. Nie dość, że kobieta znalazła zatrudnienie w dobie epidemii, to w dodatku lepsze, niż dotychczas.

– Pracowałam na pół etatu jako psycholog w warsztatach terapii zajęciowej. Od niedawna przestało mi to jednak wystarczać, bo od września planuję wysłać moje bliźniaki do prywatnego żłobka. Zaczęłam więc na spokojnie szukać nowej pracy i okazało się, że mogę przebierać w ofertach, jak nigdy – śmieje się.

Ostatecznie odezwał się do niej były pracodawca, u którego przepracowała całe lata przed zajściem w ciążę. Zaproponował jej wyższe i lepiej płatne stanowisko niż poprzednio. – Jemu na rękę było zatrudnić kogoś znajomego i kompetentnego, a dla mnie to forma awansu i docenienia poprzednich lat pracy w tej firmie – cieszy się.