Polska w czołówce niechlubnego rankingu. Tak źle nie było od 30 lat

Izabela Wojtaś
Na 60 krajów zajmujemy czwarte miejsce pod względem wzrostu tempa cen. W lutym wyższą inflację miała tylko Argentyna, Turcja i Indie – tak wynika z rankingu przygotowanego przez Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS).
Jesteśmy na 4. pozycji na 60 krajów pod względem tempa wzrostu cen. Nie ma się z czego cieszyć. Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta

Tak źle nie było od 30 lat


Faktyczne wzrosty cen na początku tego roku przerosły dosyć śmiałe prognozy ekonomistów z końca roku 2019. Liczona według metodologii GUS inflacja wyniosła w styczniu 2020 4.4 proc. w ujęciu rok do roku, a w lutym, inflacja wyniosła aż 4,66 proc.

Gorzej, według BIS, jest tylko w Argentynie, gdzie inflacja wyniosła aż 51,5 proc., w Turcji, która notuje 12,4 proc i w Indiach, gdzie inflacja wyniosła 6,6 proc. Za nami jest między innymi RPA (4,6 proc.), Węgry (4,4 proc.), Chile (3,9 proc.), Czechy i Bułgaria (3,7 proc.), Rumunia (3,1 proc.).


To przekłada się na nasze płace


– Tak wysoko w tym rankingu nie byliśmy od 1990 r. czyli od roku, w którym ceny skoczyły u nas o 594 proc. Teraz hiperinflacji nie mamy, ale też i na świecie ceny tak nie rosną jak jeszcze trzydzieści lat temu – czytamy w „Business Insider”. Jak wskazują eksperci, kluczową rolę odgrywają tu ceny żywności, w tym wieprzowina, owoce i warzywa.

Tak wysoki wzrost cen dóbr i usług niejako zjada podwyżki płac. Te zwiększane administracyjnie i faktycznie wygenerowane przez mechanizmy wolnorynkowe. Do paradoksu zmniejszenia realnej siły nabywczej rosnących pensji dochodzi ograbianie z oszczędności. Przy tempie wzrostu cen na poziomie ponad 4 proc., trudno znaleźć lokatę bankową, która pozwoliłaby chociaż dogonić inflację, nie mówiąc o nawet delikatnym jej wyprzedzeniu.