Przymusowy home office może sprawić, że praca zdalna wejdzie do firm na stałe
Przymusowa praca zdalna dla wielu polskich firm okazała się niemałym wyzwaniem. Mimo tego, że żyjemy w wieku nowoczesnych technologii, dla wielu przedsiębiorców pozwolenie pracownikom na pracę przy komputerze nie z biura, a z domu, brzmi jak absurd. Polscy szefowie wolą stare modele zarządzania - przecież działają, więc po co je zmieniać? Jednak #homeoffice2020 podczas epidemii koronawirusa zweryfikował te przekonania.
Praca zdalna na co dzień
Jeszcze do niedawna praca zdalna była przywilejem, którym pracodawcy kusili potencjalnych pracowników w ofertach rekrutacyjnych. Na przestrzeni lat trend powoli się zmieniał i już w 2019 roku 6 na 10 pracowników biurowych w polskich firmach mogło wykonywać swoje obowiązki poza miejscem pracy, jak zbadała firma Michael Page.Mimo to wielu pracodawców wciąż wzbraniało się przed pracą zdalną lub dość niechętnie podchodziło do próśb pracowników o stałe pracowanie z domu. Niektórzy pozwalali na góra jeden lub dwa dni w miesiącu home office, inni zaznaczali, że taka opcja przysługuje jedynie przeziębionym.
Jak wynika z badań Owl Labs, przeprowadzonych tuż przed pandemią koronawirusa, ponad 44 proc. firm na świecie nie pozwalało swoim pracownikom na pracę zdalną, twierdząc, że jest nieefektywna. Wśród polskich przedsiębiorstw panowało takie same przekonanie.
– Związane jest to z potrzebą kontroli pracownika i niskiego poziomu ogólnego zaufania w polskim społeczeństwie – tłumaczyła w rozmowie z INNPoland.pl dr Kaja Prystupa-Rządca, ekspertka ds. zarządzania z Akademii Leona Koźmińskiego. – Spora część polskich menedżerów jest przekonana, że gdy pracownik jest w pracy w sztywnych godzinach od 9 do 17, to można zaglądać mu przez ramię i nieustannie sprawdzać, czy pracuje. Nie biorą pod uwagę, że istnieje wiele strategii, dzięki którym można sabotować pracę nawet w biurze – wyjaśniała.
Przymusowe home office
Jednak dziś z powodu epidemii koronawirusa praca zdalna stała się koniecznością. Z ogólnopolskich badań przeprowadzonych przez agencję Devire na zlecenie Kodilla.com wynika, że 67 proc. firm, które dotąd nie oferowały możliwości pracy zdalnej, zdecydowało się wprowadzenie home office. Co ciekawe, domowa forma pracy okazała się nie być tak straszna, jak początkowo pracodawcy się obawiali.Specjaliści firmy analitycznej Gartner prognozują, że ten stan rzeczy wielu z nas może przypaść do gustu już na stałe. Nawet 30 proc. pracowników, którzy obecnie korzystają z możliwości pracy zdalnej, może nie chcieć wrócić do wykonywania swoich obowiązków w firmowym biurze.
– Spośród wszystkich pracowników, którzy mogliby wykonywać swoją pracę
zdalnie, do tej pory robiło to tylko około 5 proc. z nich, ale po pandemii to się zmieni. Będziemy mieli bardziej dojrzałe, sprawdzone w boju technologie. Kierownicy będą pewniejsi, że pracownicy zdalni są produktywni. A wielu pracowników po prostu zacznie preferować pracę z domu – mówi Brian Kropp, dyrektor badań ds. Human Resources w Gartnerze.
Praca zdalna nie dla każdego
– Praca zdalna, z którą mamy teraz do czynienia, nie jest typowym rodzajem pracy zdalnej, jaką firmy wykorzystywały wcześniej. Po pierwsze ma charakter przymusowy. Po drugie nie każdą pracę da się wykonywać zdalnie, przez co musimy teraz wykazywać się sporą kreatywnością, by dostosować nasze dotychczasowe obowiązki zawodowe do nowych warunków. Po trzecie wielu pracowników współdzieli przestrzeń z resztą domowników, co wpływa na jakość pracy z domu. Niemniej ta wyjątkowa sytuacja to ogromna lekcja, zarówno dla pracodawców, jak i pracowników – zauważa w rozmowie z INNPoland.pl dr hab. Katarzyna Januszkiewicz z USWPS.Jak wskazuje, obecne okoliczności mogą nam pokazać, kto tak naprawdę do pracy zdalnej się nadaje. Ekspertka przekonuje bowiem, że home office nie jest wpisany w zawodowe DNA każdego z pracownika i nie każdy ma do niego predyspozycje.
– Każdy z nas ma własne preferencje związane z organizacją czasu i przestrzeni pracy. To, co się w tej chwili dzieje, możemy potraktować jako pewien test, sprawdzający, czy praca zdalna jest rzeczywiście tym, o co nam chodzi. Czym innym jest bowiem praca z domu raz w tygodniu, a czym innym jest organizacja takiej pracy na co dzień – tłumaczy.
Z perspektywy pracowników przymusowa praca zdalna może stać się przyspieszoną nauką dbałości o higienę pracy i szacunku swojego czasu. Prof. Januszkiewicz zauważa, że przemieszanie się przestrzeni życia zawodowego i życia prywatnego, ma szansę nauczyć nas poszanowania dla każdej z tych sfer i umiejętnego rozdzielenia ich.
Na tej sytuacji skorzystać też mogą menedżerowie. Pokazuje bowiem, które zadania możemy efektywnie wykonywać zdalnie, a które wymagają spotkań i pracy stacjonarnej, by zostać wykonane optymalnie.
– To, co się dzieje, jest ogromnym sprawdzianem umiejętności menedżerskich. Jeśli komuś wydaje się, że może dokładnie w ten sam sposób prowadzić zespół zarówno stacjonarnie, jak i online, to obawiam się, że nie zda tego egzaminu. Menedżerowie powinni zrobić sobie bowiem rewizję harmonogramu i sprawdzić, na ile są elastyczni i ile przestrzeni zostawiają sobie do adaptacji w sytuacjach nieprzewidzianych – mówi ekspertka.
Obecna sytuacja zweryfikuje również to, na ile nasz zespół jest elastyczny, by zrealizować postawione zadania i być dla siebie wsparciem w tym wymagającym okresie.