Człowiek rządu: tarcza antykryzysowa da oszczędności. Pod jednym ważnym warunkiem

Patrycja Wszeborowska
Przedsiębiorcy próbują, jak mogą, by przetrwać te ciężkie czasy i apelują do rządu o prawdziwą tarczę antykryzysową, która nie będzie zasłoną dymną, tylko realnie im pomoże. Tymczasem Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju i członek zespołu kryzysowego ds. Gospodarczych przy Premierze RP, uważa że przedsiębiorcy dzięki rządowym propozycjom mogą zaoszczędzić, jeśli tylko nie zwolnią pracowników.
Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju i zaufany człowiek Mateusza Morawieckiego, twierdzi, że przedsiębiorcy mogą zaoszczędzić dzięki tarczy antykryzysowej, jeśli tylko nie zwolnią pracowników. Fot. flickr.com / Jordan Fischer / CC BY 2.0

Lepiej wybrać postojowe, niż zwalniać

Szef PFR przesłał portalowi busienssinsider.com.pl komentarz dotyczący obecnej sytuacji gospodarczej w Polsce i recesji, która nas czeka w związku z epidemią koronawirusa.

Zdaniem mężczyzny kluczowe jest, by nie doprowadzić o nakręcania się spirali zwolnień, bowiem wpływ na wielkość kryzysu ma skala wzrostu bezrobocia.

W związku z tym namawia przedsiębiorców do niezwalniania pracowników. Według jego wyliczeń pracodawcom bardziej opłaca się wybrać postojowe, zaoferowane w tarczy kryzysowej, niż zredukować zatrudnienie w firmie.


– Przy założeniu wynagrodzenia brutto pracownika w wysokości przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej 4,9 tys zł, całkowity koszt pracy dla pracodawcy ze składkami to 5,9 tys zł, natomiast koszt wypowiedzenia umowy z 3-miesięcznym terminem wypowiedzenia to aż 17,8 . zł. Z kolei efektem dopłat państwa do miejsca pracy jest spadek kosztów zatrudnienia pracownika na postojowym aż o 76 proc. do poziomu 1,4 tys zł miesięcznie. W ciągu trzech miesięcy oszczędność pracodawcy z wykorzystania postojowego zamiast zwolnienia to aż 13,5 tys. zł – podsumowuje.

Postojowe to dopłata państwa do wynagrodzenia pracowników, przeznaczona firmom dotkniętym epidemią koronawirusa. Rząd zaproponował model 40-40-20, który będzie polegać na tym, że państwo pokryje 40 proc. naszych wynagrodzeń (do wysokości średniego wynagrodzenia w gospodarce krajowej). Pracodawca będzie pokrywał kolejne 40 proc. wynagrodzenia, a 20 proc. pokryją pracownicy.