PiS mówi jedno, a robi drugie. W tarczy antykryzysowej 2.0 nie ma tego, co sam obiecywał

Katarzyna Florencka
W wersji tarczy antykryzysowej 2.0, która została ostatecznie podpisana przez prezydenta, zabrakło rozszerzenia zwolnienia ze składek ZUS na wszystkie firmy jednoosobowe. Jeszcze w środę PiS zwoływał konferencję prasową specjalnie po to, żeby takie zwolnienie zapowiedzieć.
W ostatecznej wersji tarczy antykryzysowej zabrakło zwolnienia z ZUS dla wszystkich firm jednoosobowych - co zapowiadał PiS. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Przepisy tzw. tarczy antykryzysowej i innych ważnych ustaw w ostatnich czasach nie tyle sprawiają wrażenie pisanych na kolanie, co dyktowanych do telefonu w biegu korytarzem sejmowym na głosowanie – to smutna rzeczywistość, do której jesteśmy wszyscy niestety tymczasowo przyzwyczajeni. Ale przy nowelizacji tarczy antykryzysowej przekroczona została kolejna granica.

Zwolnienie z ZUS

Przypomnijmy, że jeszcze w środę przed rozpoczęciem obrad Senatu szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Łukasz Schreiber wraz z senatorem PiS Markiem Pękiem zwołał konferencję prasową, na której chwalił się poprawkami, które formacja rządząca zamierzała zgłosić podczas prac w Senacie. Chodziło o rozszerzenie tarczy na firmy założone od 1 lutego do 1 kwietnia br. oraz właśnie zwolnienie ze składek ZUS wszystkich firm jednoosobowych.


W naszym tekście nie cytowaliśmy wprawdzie wprost wypowiedzi Schreibera na ten drugi temat, ale nic straconego. Sięgnijmy ponownie do źródła, czyli tekstu Polsat News. Jak tłumaczył Schreiber, osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą objęte zwolnieniem ze składki ZUS, muszą spełniać pewne kryteria: "mieć 15 proc. strat przychodu i nie przekraczać trzykrotnej średniej krajowej, czyli tych 15 tys. 600 zł przychodu".

– Otóż likwidujemy te 15 tys. 600, a więc obejmiemy wszystkich, którzy prowadzą własną jednoosobową działalność gospodarczą, którzy mogą mieć ten przychód więcej niż 15 tys. 600 – zapowiedział.

Znikająca poprawka

Jak jednak zauważa serwis Business Insider, zapowiedzi jednego z architektów tarczy antykryzysowej przedawniły się w ciągu zaledwie kilku godzin. Choć o godzinie 16:35 pisał jeszcze na Twitterze o zwolnieniach z ZUS "osób mających dział. gosp. bez limitu przychodu (był 15.6k)", to już o 20:45 precyzował, że tak naprawdę chodziło o "rozszerzenie skorzystania z postojowego przez samozatrudnionych (2k + zwolnienie z ZUS)". Korekta ta umknęła wielu, w tym Polskiej Agencji Prasowej, która jeszcze w piątek informowała, że Sejm poparł "zmianę przewidującą zwolnienie ze składki ZUS wszystkich firm jednoosobowych, bez względu na wysokość przychodu" – dodaje BI.

Chaos w przepisach

Nie jest to pierwszy przykład tego, jak chaotycznie tworzone są przepisy mające ratować polską gospodarkę. Mało brakowało, a pierwsza wersja tarczy antykryzysowej pozwoliłaby na to, aby w czasie epidemii nie trzeba było... regulować żadnych zobowiązań finansowych. Oznaczałoby to m.in., że ZUS nie musiałby wypłacać emerytur, a pracodawcy – pensji.

W skierowanej do Sejmu wersji tarczy antykryzysowej znalazł się bowiem zapis mówiący o tym, że w okresie epidemii bieg terminów "przewidzianych przepisami prawa cywilnego i administracyjnego" nie rozpoczyna się, zaś już rozpoczęty ulega zawieszeniu.

I gdyby przepis wszedł w życie w takim właśnie kształcie, miałoby to katastrofalne konsekwencje dla całej gospodarki. Przez okres trwania epidemii nie groziłyby bowiem żadne konsekwencje nieuregulowania w terminie zobowiązania finansowego. Zapis poprawiono w ostatniej chwili.