Najlepsze terminy już porezerwowane. Ale wciąż można jeszcze zaplanować tani urlop

Katarzyna Florencka
Choć z powodu pandemii koronawirusa wielu z nas postanowiło spędzić tegoroczne wakacje w kraju, ceny miejsc noclegowych nie odbiegają mocno od zeszłorocznych. Tym razem lepiej jednak nie czekać z szukaniem noclegu do ostatniej chwili – kwatery rezerwowane są ze znacznie większym wyprzedzeniem niż dotychczas.
Koronawirus sprawił, że Polacy odkrywają urlopowo nowe rejony kraju, ale nie oznacza to, że znikną tłumy na zakopiańskich Krupówkach. Fot. Marek Podmokly / Agencja Gazeta
Gwałtowny wzrost liczby turystów może oczywiście budzić wątpliwości spod znaku "Gdzie my wszyscy się tutaj pomieścimy?". Wbrew ponurym doniesieniom, sprawa nie przedstawia się tak prosto – z kilku powodów.

Urlop na uboczu

Przede wszystkim, nadchodzącego sezonu urlopowego na pewno nie da się zaliczyć do zwyczajnych. Wyróżnia go między innymi fakt, że w pierwszej kolejności turyści rzucili się rezerwować miejsca na uboczu. Takie, w których będzie można spokojnie spędzić wyjazd nawet jeśli epidemia nie odpuści.

– Największym zainteresowaniem cieszą się ustronne miejsca, szczególnie domki nad jeziorem, w lesie, nad morzem czy w górach. I tych obiektów rzeczywiście jest już niewiele, zaczęły nam schodzić jako pierwsze, zaraz po zniesieniu obostrzeń na początku maja – potwierdza w rozmowie z INNPoland.pl Kamila Miciuła z serwisu Nocowanie.pl.


Baza noclegowa w Polsce jest zresztą spora. Według danych GUS z końca lipca 2019 r. w naszym kraju oferowanych było ponad 825 tysięcy miejsc noclegowych w grubo ponad 11 tysiącach obiektów.

Do tego warto wyciągnąć jeszcze jedną statystykę: ponad 20 proc. wszystkich turystów w pierwszym półroczu 2019 r. stanowiły osoby, które przyjechały z zagranicy. Nikt chyba nie ma większych wątpliwości, że w tym roku będzie ich zdecydowanie mniej.

Popularne kierunki

Wbrew pozorom, pandemia nie zachwiała popularnością najważniejszych wakacyjnych miejscowości: Zakopane czy Władysławowo wciąż są oblegane. Małe są też szanse aby to się nagle zmieniło.

– To kurorty turystyczne, które dysponują największą bazą noclegową, więc w statystykach zawsze będą na przodzie – ocenia Kamila Miciuła.

Jak jednak dodaje, nie wszystkie kierunki wakacyjnych wyjazdów Polaków w tym sezonie są aż tak oczywiste. – W tym roku obserwujemy duży wzrost zainteresowania Bieszczadami. Jest też spora grupa osób, która wybiera się na Mazury, Warmię, popularnością cieszą się również Kaszuby czy Podlasie – wylicza.
Z początkiem czerwca nad morzem zaczęli się pojawiać pierwsi turyści.Fot. Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Możliwe jednak, że osoby, które dopiero teraz zaczynają planować wakacje, będą musiały pójść na pewne ustępstwa. Już w tym momencie trudno jest o nocleg w szczycie sezonu, czyli na przełomie lipca i sierpnia. Może się więc okazać, że urlop trzeba będzie przesunąć na końcówkę sierpnia, albo wręcz na wrzesień.

Nawet wtedy lepiej jednak nie odkładać wszystkiego na ostatnią chwilę. Niewiadomych co do tego, jak dokładnie będzie wyglądał ruch turystyczny jest bowiem bardzo dużo. – Zazwyczaj Polacy mieli tendencję do rezerwacji na ostatnią chwilę, bardzo dużym zainteresowaniem cieszyły się oferty last minute. W tym roku jest jednak trochę inaczej i raczej warto zaplanować nocleg wcześniej – radzi moja rozmówczyni.

Drożej raczej nie będzie

Do rozważenia pozostaje jeszcze kwestia kosztów wakacyjnego wyjazdu. Tutaj wieści dla portfeli Polaków są raczej dobre: jeśli w ubiegłym roku byliśmy w stanie pojechać na urlop, w tym nie powinno być gorzej i nie musimy czekać na żadne bony turystyczne.

– Z porównania, które zrobiliśmy wynika, że ceny w lipcu tego roku nie różnią się aż tak znacznie od roku poprzedniego. Nie możemy więc tutaj mówić o jakimś zwiększonym koszcie wakacji, raczej w podobnych widełkach cenowych jak w ubiegłym roku – zdradza Kamila Miciuła.

Skąd tak małe różnice w cenach? – Może to wynikać z tego, że po tych dwóch miesiącach zamknięcia obiekty chcą pozyskać gości i ten sezon jednak troszeczkę odrobić – tłumaczy moja rozmówczyni. – Na pewno jednak muszą dodatkowo wliczyć w cenę zwiększone środki higieny i dezynfekcji, bo tutaj te obostrzenia nałożone na obiekty noclegowe są jednak dosyć duże – dodaje.

Urlop w nowym reżimie sanitarnym

Nie wiadomo jeszcze, jak będzie wyglądała sytuacja epidemiczna w lipcu i sierpniu. Możliwe jest na przykład, że w te wakacje na nadbałtyckich plażach będzie obowiązywać limit osób.

Póki co jednak nowe zasady sanitarne nikogo raczej nie odstraszają – a wręcz przeciwnie. To właśnie te informacje pełnią ważną rolę w naszych tegorocznych wyborach o czym świadczą pytania, które przedstawiciele branży otrzymują.

– O ile wcześniej turyści pytali np. o baseny, parkingi, place zabaw dla dzieci, to teraz w tych zapytaniach najczęściej pojawia się kwestia bezpieczeństwa: w jaki sposób obiekt jest sprzątany, dezynfekowany – opowiada Kamila Miciuła.