Armagedon na rachunkach oszczędnościowych. Banki wprowadzają "minusowe oprocentowanie"

Katarzyna Florencka
Pierwsze banki wprowadzają opłaty za prowadzenie konta oszczędnościowego. To zła wiadomość dla ludzi z niewielkimi oszczędnościami. Oznacza bowiem, że niektórzy z nich mogą do konta... dopłacać.
Pierwsze banki wprowadzają opłaty za prowadzenie rachunku oszczędnościowego. Fot. Julian Sojka / Agencja Gazeta
Na wprowadzenie opłat za korzystanie z rachunku oszczędnościowego zdecydowały się trzy banki. W EnveloBanku (cyfrowa odnoga Banku Pocztowego) od września oprocentowanie oszczędności wyniesie 0,01 proc., z kolei opłata za prowadzenie rachunku to będzie 1,99 zł miesięcznie (2,99 zł jeśli nie mamy w tym banku zwykłego konta).

Złotówkę za obsługę konta oszczędnościowego zapłacimy również w PKO BP. Do 50 tys. zł oprocentowanie wynosi tam 0,2 proc., zaś od 200 tys. zł 0,5 proc.

– W efekcie osoby deponujące niskie kwoty niewiele zarabiają, a zysk pochłania opłata za prowadzenie rachunku. W takiej sytuacji możemy już mówić o ujemnym oprocentowaniu oszczędności – ocenia Wojciech Boczoń, główny analityk serwisu bankier.pl.

Niskie oprocentowanie w bankach

Prawie wszystkie banki wprowadzają radykalne cięcie oprocentowania rachunków oszczędnościowych: maraton tych obniżek rozpoczął się 1 czerwca. Po jego zakończeniu stawki będą się zaczynały już od 0,01 proc.


Obniżki to skutek decyzji Rady Polityki Pieniężnej, która już trzy raz w roku drastycznie obniżała stopy procentowe. Pod koniec maja główna stopa procentowa spadła do 0,1 proc.

Z uwagi na coraz bardziej odczuwalne skutki gospodarcze pandemii koronawirusa, wiele osób zastanawia się, gdzie zainwestować swoje oszczędności. Na świecie wzrasta zainteresowanie złotem, a w Polsce, po latach braku większego zainteresowania giełdą, inwestorzy wracają na krajowy rynek kapitałowy. Taka sytuacja z pewnością cieszy domy i biura maklerskie. Nie da się jednak ukryć, że inwestowanie na giełdzie to zajęcie dla osób lubiących ryzyko.

Osoby, które wolą bezpieczną inwestycję, do tej pory decydowały się raczej na inwestowanie w banku lub ulokowanie pieniędzy w państwowych obligacjach – choć oprocentowanie tych ostatnich również spadło.