Składki emerytalne to utopia. 40 lat i ledwo dostaniemy "minimalną"

Kamil Nowicki
Instytut Emerytalny przeprowadził analizę naszych przyszłych emerytur. Prognozy nie są optymistyczne, czeka nas jeszcze więcej pracy.
Instytut Emerytalny nie ma za dobrych wieści dla przyszłych emerytów. unsplash.com

Więcej pracy

Młode osoby rzadko myślą o swojej przyszłej emeryturze. Według najnowszych badań Instytutu Emerytalnego to błąd. Jak na razie nie jest kolorowo.

Obecnie średnia emerytura wynosi 2185,87 zł, co stanowi 84 proc. płacy minimalnej - 2600 zł. Nie pomagają tutaj zmiany demograficzne i nowe zasady w obliczaniu wysokości emerytur. Dlatego w szczególności dwudziestolatkowie nie mają co jak na razie marzyć o spokojnej starości i pewnej emeryturze. Niestety pieniądze trzeba zacząć odkładać od początku aktywności zawodowej.

– Osoby z pokolenia, które dzisiaj wchodzi na rynek pracy, powinny odprowadzać składki do ZUS-u oraz zdecydować się na oszczędzanie w formie Pracowniczych Planów Kapitałowych. Tylko te dwie formy oszczędzania pozwolą na to, by ich emerytury były na dobrym poziomie zapewniającym godne życie – mówił dr Antoni Kolek prezes Instytutu Emerytalnego.


Dzisiaj osoby z 40-letnim stażem pracy, które zarabiały na poziomie minimalnej krajowej, uzbierają kapitał w wysokości 822 000 zł (po waloryzacji). Oprócz tego uda im się zaoszczędzić ok. 116 tys. zł w ramach PPK, a to oznacza, że oprócz emerytury, przez 10 lat będą otrzymywać świadczenie w wysokości 726 zł. Emerytura wyniesie 3068,47 zł, . Niestety w 2060 roku będzie to tylko 53 proc. szacowanej stawki minimalnej (5789,56 zł) - czytamy w ekspertyzie.

Po przepracowaniu 45 lat powinniśmy liczyć na 4856,24 zł. Jest to 77% płacy minimalnej (6338,42 zł). Najlepiej sprawa kształtuje się po wypracowaniu 47 lat zapewni to 5946,13 zł emerytury, co stanowić będzie 90 proc. płacy minimalnej.

– Powinniśmy dążyć do tego, by opóźniać odejście na emeryturę. Możemy sobie też przeliczyć na teraźniejsze realia, czy 53 proc. dzisiejszej płacy minimalnej będzie dla nas satysfakcjonującą emeryturą. Pewnie dla większości nie. Dlatego jednym rozwiązaniem są oszczędności, a drugim późniejszy wiek, w którym odejdziemy na emeryturę - zauważa Antoni Kolek.

Problem demografia

Niedawno pisaliśmy w INNPoland.pl, że sporym problem systemu emerytalnego jest starzejące się społeczeństwo.

Czarne chmury zbierają się nad przyszłością Polski. Dzieci rodzi się coraz mniej, a społeczeństwo się starzeje. Konsekwencje tej dysproporcji boleśnie odczujemy już za kilka dekad. To ostatni dzwonek na wprowadzenie skutecznej polityki prorodzinnej, a przykładów na to, jak to robić dobrze, jest na świecie mnóstwo. Tymczasem partia rządząca zamiast inspirować się tym, którym się już udało, będzie... przeprowadzać kosztowne ankiety.

Kiepskim stanem polskiej demografii przejęło się Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Jak podaje Gazeta.pl resort zamierza wydać prawie 600 tys. zł. na badania, które mają pomóc rozwiązać zagadkę, czemu Polacy nie chcą się rozmnażać.