Polski rząd mógłby się od nich uczyć. Ten kraj z "najbrudniejszej" branży pozbędzie się węgla

Grzegorz Koper
Hutnictwo bez węgla to może być przyszłość. Chcą się o tym przekonać Szwedzi. Liczymy, że im się uda, bo szkód wyrządzonych środowisku tak łatwo nie naprawimy.
Hutnictwo jest jak na razie ściśle związane z węglem. Szwedzi chcą to zmienić Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Hutnictwo bez węgla zdaje się być rzeczą niewyobrażalną. Od tysięcy lat wytapianie żelaza łączy się z "czarnym paliwem". Nawet pierwsze dymarki, używane jeszcze przed naszą erą, były opalane węglem drzewnym.

"Dość!" tej wiekowej tradycji postanowili powiedzieć Szwedzi. Według portalu Gazeta.pl, właśnie uruchomili pierwsze zakłady pozyskujące żelazo z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii i wodoru. Jeśli pilotażowy program okaże się sukcesem, to możemy mówić o ekorewolucji w branży. Niestety z powodu wysokich cen prądu w Szwecji, "ekologiczna" stal będzie o 20-30 proc. droższa od zwykłej.


Światowe hutnictwo odpowiada z 5-8 proc. emisji CO2 na świecie. Powszechne wykorzystanie nowej technologii pozwoli obniżyć emisję dwutlenku węgla w Szwecji o 10 proc., a w Finlandii o 7 proc. – wylicza Gazeta.pl

To kolejny krok umożliwiający odejście od węgla

Zmniejszenia zapotrzebowania na węgiel w hutnictwie będzie kolejnym wielkim krokiem w stronę dekarbonizacji energetyki i gospodarki. A to jest coraz bardziej potrzebne zważywszy na tempo zachodzących zmian. Jak pisaliśmy, klimatolodzy nie pozostawiają złudzeń, to my odpowiadamy za wzrost temperatury na Ziemi.

W kwestii wpływu człowiek na globalne ocieplenie naukowcy są praktycznie zgodni. Liczba artykułów w czasopismach naukowych, które zaprzeczałyby temu związkowi jest znikoma – mowa tu w zasadzie o pojedynczych publikacjach w skali roku. Jednocześnie 97 proc. klimatologów jest zdania, że temperatura na Ziemi rośnie wskutek działań człowieka.

Szwecja forpocztą postępu

Szwedzi chcą kroczyć na czele światowego postępu w różnych dziedzinach. Kiedyś opisywaliśmy ambitne plany Skandynawów do wyeliminowania ofiar śmiertelnych na drogach. W 1994 roku w Szwecji powstała inicjatywa „Vision Zero”, zgodnie z którą należy dążyć do tego, aby nie było już śmiertelnych wypadków drogowych. Trzy lata później zdecydowaną większością głosów parlament uchwalił ustawę o bezpieczeństwie ruchu drogowego, która wprowadziła „wizję zero” w życie.

Szwedom nie do końca uda się redukcja liczby śmierci na drodze, bo wedle szacunków aż 1/3 wypadków jest spowodowana zasłabnięciem albo nagłym pogorszeniem się stanu zdrowia kierowcy. Mimo to próbują.