Oskładkowanie zleceń to dopiero początek. Rząd "ma problem, bo kończy się kasa"

Katarzyna Florencka
W budżecie szybko kończą się pieniądze, a PiS nie ma zamiaru ruszać żadnego z programów społecznych, takich jak 13. emerytura czy 500 Plus. Dlatego właśnie rząd postanowił w środku recesji w pełni ozusować umowy zlecenia – a to dopiero początek. W kolejce czekają już kolejne podwyżki.
Pełne ozusowanie umów zleceń w aktualnej sytuacji nie ma sensu i to próba ratowania budżetu przez rząd. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Jak informowaliśmy w poniedziałek, PiS postanowił ponownie wziąć się za pełne oskładkowanie popularnych umów zleceń. Rząd zwiększa więc koszty zatrudnienia – co najpewniej oznaczać będzie, że Polacy zatrudnieni na kilku umowach będą po prostu otrzymywać mniej pieniędzy na rękę.

Czytaj także: Setki tysięcy Polaków bez emerytury minimalnej. Zaczynamy widzieć efekt śmieciówek

Skąd taka decyzja rządzących w samym środku recesji spowodowanej przez koronawirusa?

– To skok na kasę – stwierdza w rozmowie z next.gazeta.pl dr Marcin Wojewódka, wiceprezes Instytutu Emerytalnego oraz były wiceprezes ZUS. Dzięki temu do ZUS trafi po prostu więcej składek i nie trzeba będzie zasilać go dodatkowymi pieniędzmi z budżetu.

Rozwiązanie nie na ten czas

Co ciekawe, Wojewódka przyznaje, że samo oskładkowanie zleceń to tak naprawdę dobry pomysł, do którego powinno się wrócić w przyszłości – jednak w tym momencie to "najgorsze z możliwych rozwiązań".


– Z jednej strony promujemy konsumpcję, bo to ma być podobno koło zamachowe gospodarki. A z drugiej strony ucinamy jej pazurki, bo zabieramy ludziom środki. Komuś się chyba coś pomyliło. No ale wszyscy myślą, że polską gospodarką rządzą ekonomiści, a to są historycy – dodaje ekspert.

Czytaj także: Emilewicz twierdzi, że kryzys to "nie jest czas na oszczędzanie". Pani minister, to kiedy jest?

Jak twierdzi, rząd "ma problem, bo kończy się kasa". Ponieważ nie ma mowy o rezygnacji z programów typu 500 Plus, powinniśmy nastawić się na nowe podatki w najbliższym czasie.

Kolejne daniny

Nie da się ukryć, że nerwowe ruchy okołopodatkowe po stronie PiS jak najbardziej widać już w tym momencie. Wystarczy wspomnieć pomysł likwidacji tzw. ulgi abolicyjnej, przez co część Polaków pracujących za granicą będzie musiała zacząć płacić podatki również w Polsce.

Niedawno opublikowany został również projekt zmiany ustaw o PIT, CIT i innych. Szczególne emocje wzbudza część ustawy dotycząca objęcia CIT-em niektórych spółek komandytowych i jawnych. Zmiany mogłyby już obowiązywać od stycznia przyszłego roku.

Rząd znowu wraca też do tematu zmiany stawek za akcyzę: – Rozważamy powrót do regulacji, która była opracowana w ubiegłej kadencji, która podnosi akcyzę na samochody używane – mówiła wczoraj wicepremier Jadwiga Emilewicz.