Takich skutków swojej decyzji rząd się nie spodziewał. Tony jedzenia trafiły do kosza

Katarzyna Florencka
O zamknięciu restauracji PiS poinformował zaledwie na dzień przed wejściem w życie tej decyzji. Za sprawą tego chaosu decyzyjnego na śmieci trafiły tony jedzenia – rząd zapomniał bowiem, że restauratorzy kupują towar z wyprzedzeniem.
Przez nagłe zamknięcie lokali gastronomicznych zmarnowały się tony jedzenia. Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta
Na problem zwrócił uwagę Marcin Dumi, właściciel restauracji Chono Lulu Bistro & Bar na warszawskiej Pradze: – Czy naprawdę nie można było ogłosić tego z wyprzedzeniem większym niż 12 godzin kiedy to większość lokali jest już zatowarowana na weekend? – zastanawia się na Facebooku.

Czytaj także: "To powolne zabijanie". Właścicielka kawiarni szczerze o najnowszych obostrzeniach

Przypomnijmy: zamknięcie gastronomii zostało ogłoszone na konferencji prasowej w piątek 23 października. Od soboty wszystkie lokale gastronomiczne zostały zamknięte na dwa tygodnie z możliwością przedłużenia. Mogą prowadzić sprzedaż jedynie na wynos. Warszawski restaurator nie pozostawił suchej nitki na procesie decyzyjnym rządu, który nie dał lokalom żadnej możliwości przygotowania się do zmiany.
Marcin Dumi

W tej sytuacji do kosza pójdą setki tysięcy ton żywności - mięsa, ryb, owoców morza, warzyw i owoców, a pracownicy oraz cały łańcuch dostawców i producentów został postawiony w sytuacji, w której nie mają żadnej możliwości dostosowania się do tego, a co więcej ponieśli już niepotrzebne koszty. Tak łatwo można było tego uniknąć używając logiki, a jeśli nie jej, chociaż wyobraźni.

Marnowanie żywności

Tymczasem marnowanie żywności jest w Polsce dużym problemem, o którym praktycznie się nie mówi. Według danych Greenpeace, przeciętny Europejczyk rocznie wyrzuca ok. 90 kg żywności, podczas gdy statystyczny Polak marnuje prawie 240 kg.


Łącznie polskie rodziny wyrzucają rocznie około 9 milionów ton jedzenia. Zgodnie z wyliczeniami Federacji Polskich Banków Żywności to od 2 tysięcy do 2,5 tysięcy złotych, które co roku lądują w domowych koszach na śmieci.

Czytaj także: Dlaczego szkolne kanapki lądują w sedesie? "Jesteśmy wrażliwi, ale głównie w deklaracjach"